WOMAN IN BLACK 2: ANGEL OF DEATH
Anioł śmierci
2014, USA
horror, reż. Tom Harper





Pamiętam, że w 2012 roku byłem zachwycony klimatycznym, gotyckim horrorem Kobieta w czerni ze znakomitą rolą Daniela Radcliffe’a. Nic dwa razy się nie zdarza więc nie oczekiwałem, że kontynuacja tego pomysłu zrobi podobne wrażenie, jednak nie myślalem, że będzie aż tak słabo. Film Watkinsa był mroczny i tajemniczy, miał klarowny scenariusz i przede wszystkim straszył, co jest podstawą gatunku. Jednak specjalista od seriali Tom Harper to nie James Watkins i to niestety widać na ekranie. Zresztą obie produkcje mają ze sobą niewiele wspólnego – chyba tylko tyle, że akcja rozgrywa się ponownie w domu na Węgorzowych Moczarach, gdzie zamieszkuje duch kobiety w czerni, który tym razem prześladuje grupę dzieci ewakuowaną z bombardowanego przez Niemców Londynu. Film Harpera to dobry przykład klasycznego żerowania na wielkim sukcesie części pierwszej, choć tu akurat polski dystrybutor stanął na wysokości zadania i zrezygnował z oryginalnego tytułu zadowalając się hasłem Anioł śmierci. Może i słusznie, bo brzmi złowieszczo, a jakiekolwiek odniesienia do filmu z 2012 roku prowadzą do głębokiego rozczarowania.
Fabuła kompletnie się nie klei, napięcia brak, elementy mogące zainteresować widza nie występują, z ekranu wieje nudą, do tego niewiele widać bo film jest utrzymany w bardzo ciemnej tonacji. O strachu podczas seansu mowy nie ma bo senny scenariusz pełen jest ogranych tricków przez co całość jest przewidywalna, a bez elementu zaskoczenia trudno się wystraszyć. Na siłę szukałem jakichś pozytywów i niewiele znalazłem. Trudno narzekać na aktorstwo, było na niezłym poziomie, od biedy może się podobać scenografia i samo ponure domostwo, ale to wciąż za mało, by tracić czas na ten przeciętny film. Zabrakło dobrego pomysłu (jego zajawka jest dopiero w samym finale), nie pomaga pogmatwany i mało czytelny scenariusz, a największy probem leży w słabej reżyserii. Prawdziwy artysta nawet z kiepskiej historii potrafi stworzyć interesujący obraz, a zwykły wyrobnik zupełnie odwrotnie. Tom Harper ewidentnie się nie popisał.