FOCUS
Focus
2015, USA
komedia, reż. Glenn Ficarra, John Requa





Miło się ogląda dobrze zrobione filmy o zdolnych złodziejach pracujących w białych rękawiczkach. Jacy oni są uprzejmi. Jakie to wszystko proste. W kinie nawet największy skok to bułka z masłem, wystarczy zobaczyć np. Ocean’s Eleven. Podobnym tropem podąża reżyserski duet Glenn Ficarra i John Requa. Ich Focus może nie ma takiego rozmachu i całej plejady hollywoodzkich gwiazd w obsadzie, lecz i tu wszystkie oszustwa są dziecinnie proste. Jednak to nie wyrafinowa intryga jest tu na pierwszym planie bo filmowi bliżej do komedii romantycznej niż wciągającego kryminału. Za gwiazdę robi Will Smith, który jako doświadczony oszust Nicky przyucza do zawodu młodą Jess. Męską część widowni ucieszy wiadomość, że na partnerkę aktora wybrano piękną Margot Robbie, której uroki mieliśmy okazję poznać w Wilku z Wall Street. Tutaj uwodzicielska blondynka jest równie seksowna, i to wystarczy. Nicky zakochuje się w kobiecie i wtedy zrywa znajomość, bo przecież szczere uczucie i złodziejski profesjonalizm nie idą w parze, a miłość zawsze oznacza kłopoty. Ale femme fatale tak ławo nie da o sobie zapomnieć…
Panowie Glenn Ficarra i John Requa mają talent do tworzenia lekkich, ciepłych komedii romantycznych – taką była choćby pełna celnych obserwacji życiowych i bogata w zabawne one-linery Kocha, lubi, szanuje. Focus nie ma w sobie aż tyle klasy, lecz mimo wszystko również prezentuje się całkiem nieźle. Można narzekać, że za gładko to wszystko idzie, a zbyt naciągana fabuła wręcz razi sztucznością (zwłaszcza w samej końcówce), ale jako niezobowiązująca rozrywka na letni wieczór jak znalazł. To naprawdę solidnie zrobione rozrywkowe kino. Są liczne i naprawdę zaskakujące zwroty akcji, cięte dialogi, jest luzacki klimat, przyzwoite tempo zadrzeń i sympatyczni, atrakcyjni fizycznie partnerzy. Na minus kompletne odrealnienie zdarzeń, o czym już wspomniałem, lecz wystarczy zaakceptować, że to lekka komedia kryminalna z wątkiem miłosnym w tle, bez ambicji bycia czymś więcej, i przy takim nastawieniu narzekanie traci sens. Jest banalnie – bo tak ma być. Jest naiwnie i niezbyt logicznie – bo taka konwecja bawi publiczność. Nasze życia są logiczne… i dlatego tak nudne. Kino musi być inne – kolorowe, radosne, robione z przytupem, gdzie niemożliwe jest możliwe. Focus taki właśnie jest – ogląda się go z przyjemnością i równie szybko zapomina po seansie. Brak mu wyrazistości. Nie ma tu niczego, co zapadałoby w pamięć – jest spokojnie i bezpieczne, a dwójka reżyserów bardzo dba o to, by nie przekraczać granicy dobrego smaku. Czy to źle – każdy musi sam ocenić. Mnie się podobało chociaż już zupełnie zapomniałem dlaczego…