BLACK MOON CIRCLE Andromeda

Black Moon Circle Andromeda recenzjaBLACK MOON CIRCLE
Andromeda
2014

Prezentując niedawno płytę Högtid szwedzkiej formacji Agusa pisałem o sile skandynawskiego rocka czerpiącego inspiracje z muzyki rockowej lat 70., który w dużej mierze pozostaje tworem lokalnym, nieznanym (lub mało znanym) w krajach Europy Zachodniej czy Polski. Dobrym przykładem niech będzie grająca od dekady Siena Root, której nowy album Pioneers przeszedł zupełnie bez echa. Poprzednie również. Gdy czasami trafiam na takie kapele, staram się napisać kilka ciepłych słów. Warto to robić nawet jeśli tylko jeden słuchacz więcej sięgnie po ich muzykę. Kolejną formacją z inklinacjami do starego rocka jest norweskie trio Black Moon Circle, którego debiutancki album Andromeda ukazał się jesienią 2014 roku.
Opisując ten album mógłbym powtórzyć wiele z recenzji muzyki grupy Agusa. Te same korzenie, odwołania do klasyków space rocka i psychodelii, przełożone na lata współczesne. Długie partie gitarowe Vemunda Engana, uwypuklony bas, liczne psychodeliczne improwizacje, wszystko to ubarwione transowym, melancholijnym śpiewem ?yvina Engana – tak w skrócie prezentuje się zawartość Andromedy. Zaledwie 5 nagrań ale ponad 46 minut muzyki, co już samo w sobie wiele mówi o charakterze kompozycji. Już sam 9-minutowy opener The Machine On The Hill mówi wszystko – pozornie spokojny utwór stopniowo nabiera rozmachu, a gitarowe odjazdy w końcówce nie pozostawiają wątpliwości, co będzie dalej. To stoner rock pełną gębą, chociaż bardzo stonowany i klimatyczny. Tak właśnie brzmi Supernova, oparta na basie poruszająca ballada, gdzie nostalgia w głosie wokalisty znacząco potęguje psychodeliczny nastrój kompozycji. Jednak najlepsze muzycy zostawili na deser, album zamyka bowiem 15-minutowe bluesrockowe arcydzieło – tytułowa Andromeda. Spokojna melodia ubarwiona różnego rodzaju wtrętami rozwija się powoli, sunie majestatycznie, by w drugiej części zaskoczyć potężną solówką, a w końcówce osiągnąć prawdziwe szaleństwo gitarowej improwizacji i efektownie zamknąć płytę. Całkiem udany debiut kolejnej skandynawskiej formacji, na którą warto zwrócić uwagę.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: