TAKEN 3 Uprowadzona 3

Taken Uprowadzona 3 recenzja Neeson WhitakerTAKEN 3
Uprowadzona 3
2014, USA
sensacyjny, reż. Olivier Megaton

Recenzując Uprowadzoną 2 nie miałem racji – niestety trzecia część przygód agenta Millsa jednak powstała, a na fotelu reżysera ponownie zasiadł Olivier Megaton. Łatwo się więc domyślić, co z tego wynikło. Wprawdzie tym razem nikogo nie uprowadzono (zabito byłą żonę bohatera) więc sam tytuł nie ma sensu, ale kogo to obchodzi? Ponownie niezwyciężony Liam Neeson wyręcza bezradną policję i w pojedynkę rozwala całe zastępy bandziorów, a robi to z typową dla siebie lekkością i gracją. Nie ma to jak sprawny 60-latek – żadne młode mięśniaki nie mają z nim szans, nawet setki wystrzelonych kul zawsze go szczęśliwie ominą. Taka konwencja – jeśli ktoś nie jej nie akceptuje, radzę odpuścić seans. Nie chcę powtarzać fragmentów recenzji poprzedniej części, ale ten film jest kalką dwójki więc sam się o to prosi. Megaton powoli staje się specjalistą od kina akcji drugiego sortu. Co więc nie wyszło w Uprowadzonej 3? Najprościej by było napisać: wszystko.
   Proste kino z bezkompromisowym mścicielem w roli głównej zawsze miało wielu zwolenników, i w sumie nic w tym złego. To nie tylko znak firmowy aktorów pokroju Seagala czy Van Damme’a, niedawno w ten sposób przypomnieli o sobie Pierce Brosnan w November Man, Denzel Washington w Bez litości czy Kevin Costner w 72 godziny, lecz te produkcje (a przynajmniej dwie pierwsze z nich) były znacznie ciekawsze i lepiej zrobione niż Uprowadzona 3. Pominąwszy schematyczny, pełen naiwności scenariusz (ja rozumiem konwencję, ale nawet takie bzdury muszą mieć jakąś granicę, poza którą jest tylko parodia, a nie robiony na serio film), najbardziej irytuje chaotyczny montaż scen akcji. Rozedrgana kamera to nic nowego u Megatona, widzieliśmy ją w dwójce, ale tutaj towarzyszą jej krótkie, rwane ujęcia, co wygląda koszmarnie i niszczy czytelność tych scen. Choć budżet filmu był dwukrotnie większy niż kapitalnej części pierwszej, wykonanie efektów specjalnych rażąco uwłacza dzisiejszym standardom. Poziom aktorstwa litościwie przemilczę, bo akurat ono tutaj nie jest najważniejsze, zaś do grającego z jedną miną Neesona dopasował się bezbarwny Forest Whitaker. Scenarzyści fabułą i doborem postaci mocno nawiązują do słynnego Ściganego, ale filmowi sprzed 20 lat mogą co najwyżej buty czyścić. Tam Tommy Lee Jones goniący niewinnie oskarżonego Harrisona Forda stworzył wyrazistą postać z krwi i kości, tutaj flegmatyczny, bawiący się gumką recepturką policjant tropiący Millsa jest zupełnie zbędny, a jego znaczenie zerowe. Podobnie jak umiejętności dowodzonej przezeń policji, którą wodzi za nos jeden podstarzały agent. Zresztą zmiana formuły opowieści i wyeksponowanie wątku kryminalnego koosztem sensacji to także wada produkcji – poprzednio agent rozwalał bandytów wyręczając stróżów prawa, teraz sam jest uciekinierem, musi zamienić się w detektywa i odkryć to, co przeoczył wcześniej. Kolejna rzecz, która przeszkadza w Uprowadzonej 3, to niska kategoria wiekowa (co niestety powoli staje się normą), więc przesycony akcją obraz pod względem brutalności zbliża się do poziomu kina familijnego. Wszystkie te elementy razem powodują, że zadowoleni z kina wyjdą tylko widzowie o wyjątkowo niskich wymaganiach.
   Na zakończenie dwa praktyczne wnioski po seansie: Liam Neeson z pewnością zasłużył sobie na angaż do kolejnej części Niezniszczalnych i takież samo miano. Po drugie – jeśli komuś szkoda marnowania czasu na film, polecam przynajmniej obejrzeć reklamujący go plakat. Rozbudza zmysły i zaostrza apetyt. Niestety sam seans może przyprawić o niestrawność. Dałem dwie gwiazdki, ale ta druga mocno naciągana.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: