LABOR DAY
Długi, wrześniowy weekend
2013, USA
dramat, romans, reż. Jason Reitman





Już na samym początku zaznaczę, że mimo elementów dramatycznych Długi, wrześniowy weekend to nic innego jak tylko typowe, chwytające za serce romansidło, nakręcone na podstawie powieści Joyce Maynard. Panowie zapewne już przestaną dalej czytać, kobiety zaś odwrotnie. Aby mieć frajdę z seansu, trzeba ten gatunek lubić i przymknąć oko na wyjątkową naiwność scenariusza. Jeśli więc ktoś nie uśnie w czasie seansu, na pewno będzie zadowolony. Sama historia jest dość błaha – podczas wizyty w supermarkecie Adele (Kate Winslet) i jej syn zostają uprowadzone przez zbiegłego więźnia. Frank (Josh Brolin) chroni się w ich domu i stopniowo zaczyna zyskiwać zaufanie, szacunek, a wreszcie miłość samotnej kobiety. Nic nowego, prawda? Jednak film Jasona Reitmana aż kipi od emocji, i to właśnie one, w połączeniu z dobrym aktorstwem, urzekającymi zdjęciami i piękną muzyką, stanowią o jego sile. Bo od strony fabularnej dzieje się niewiele, a rozwój wydarzeń dość łatwo przewidzieć. Ślimacze tempo narracji można wybaczyć, zwłaszcza, że w finale opowieść nabiera tempa, jakby autorom zabrakło czasu, by należycie przedstawić jej zakończenie. Ten lekki zgrzyt nie zmienia faktu, że Długi, wrześniowy weekend to ciepły, nastrojowy film o miłości rozwijającej się w dramatycznych okolicznościach. Może to i zbyt wyidealizowane, schematyczne kino, ale zrobione w mistrzowski sposób, z dogłębną charakterystyką postaci i kierujących nimi motywów. Reitman umiejętnie żongluje emocjami widza sprawiając, że ten bez protestu akceptuje kolejne nielogiczne wydarzenia aż do przerysowanego, aczkolwiek spodziewanego i oczywistego finału. To duża sztuka tak zaczarować widza. Kanadyjczykowi to się udało.