CHCE SIĘ ŻYĆ
2013, Polska
dramat, reż. Maciej Pieprzyca
wyst. Dawid Ogrodnik, Dorota Kolak
Każdemu chce się żyć, nawet człowiekowi z porażeniem mózgowym uniemożliwiającym mówienie i poruszanie się, uznanemu przez lekarzy za roślinę. Nie każdemu jednak chce się oglądać uporczywą walkę chorego o godność i odrobinę zrozumienia ze strony zdrowych. Dlatego film Macieja Pieprzycy bardzo trudno ocenić. Sama historia mocno wzrusza, a genialna kreacja Dawida Ogrodnika zasługuje na najwyższe uznanie – czy to jednak wystarczy, by całą produkcję uznać za arcydzieło? To zależy od podejścia. Mnie ta opowieść bardzo zmęczyła, mimo kunsztu aktorów i reżysera nie wywołała żadnych pozytywnych emocji. Czekałem na jakiś dowód usprawiedliwiający tytuł filmu, na jakąś krzepiącą przemianę w życiu bohatera, ale nic takiego nie miało miejsca. Czy więc naprawdę warto żyć będąc zdanym na łaskę ludzi zdrowych? Bóg cię kocha Mateuszu, zapewnia ksiądz. Co by było gdyby mnie nienawidził, zastanawia się chłopak. To zdanie jest bardzo wymowne…
W Nietykalnych podobny temat potraktowano z humorem i był to strzał w dziesiątkę – tutaj jest bardzo poważnie, do bólu realistycznie, i tak naprawdę dosyć nudno. Oczywiście należy współczuć ludziom chorym i dostrzec w nich człowieka, w tej kwestii ukazujący trudy życia osoby na wózku inwalidzkim film Pieprzycy daje do myślenia. Jednak równie dobrze można ustawić kamerę w zakładach dla niepełnosprawnych i zmontować z tego równie poruszający obraz. Ale niekoniecznie będzie to interesujący film, który ludzie chętnie obejrzą. Może po prostu nie chcemy tego wiedzieć? Może takie rzeczy robią większe wrażenie w dokumencie niż w filmie fabularnym? Zresztą historia Mateusza też jest oparta na faktach (wzorowana na historii Przemka Chrzanowskiego), tylko w realu jest bardziej przygnębiająca.
To nie jest kino dla wszystkich. Dobrze, że reżyser próbuje uwrażliwić widzów na potrzeby osób niepełnosprawnych, jednak jego obraz jest bardzo statyczny i rozwlekły, wręcz pozbawiony fabuły, a jeśli ktoś akceptuje ten przesadny realizm, na końcu czeka go spore rozczarowanie – realizm pryska i czeka nas zbyt różowy finał, mający się nijak do wcześniejszych wydarzeń, który zresztą i tak w sytuacji Mateusza niewiele zmieni. Duży plus za rolę Ogrodnika, bo ta jest najmocniejszym punktem filmu, i uczciwe podejście reżysera do tematu. Bez popadania w patos i taniego moralizatorstwa. Cała reszta niekoniecznie porywa lecz w prosty sposób odwołuje się do ludzkiego współczucia. Czy więc z automatu trzeba się wzruszać i zachwycać? Chyba nie. Ja pozostanę bardziej obojętny – Chce się żyć ma dużo zalet, ale też kilka wad. To kino niszowe i nie każdego przekona. Ja obejrzałem raz i już nigdy więcej nie wrócę do tego filmu.