7.39
7:39
2014, Wielka Brytania
melodramat, reż. John Alexander





Czy można nakręcić dobry i sympatyczny (tzw. życiowy) melodramat bez typowo hollywoodzkich fajerwerków i zatrudniania topowych aktorów? John Alexander pokazuje, że jak najbardziej tak. Dawno nie widziałem tak ciepłego i sympatycznego, a zarazem klimatycznego i, co najważniejsze – wiarygodnego filmu o miłości, która nagle rozkwita między dwojgiem dojrzałych, bedących w innych związkach ludzi. Zaczyna się niewinnie – od kłótni o miejsce w pociągu, który codziennie o godz. 7.39 dowozi dwójkę bohaterów do pracy. Carl to znudzony monotonią życia mężczyna w średnim wieku, żonaty z przyjaciółką ze studiów Maggie, ojciec dwojga nastolatków. Znacznie młodsza Sally pracuje w klubie fitness i właśnie staje przed decyzją ułożenia sobie życia u boku jej partnera Ryana. Po niefortunnym początku znajomości wspólne podróże do pracy stają się dla tej dwójki początkiem nieoczekiwanego romansu. Obydowje bronią się przed przekroczeniem pewnych granic, jednak coś pcha ich ku sobie… Nie będę pisał więcej, by nie zepsuć frajdy z oglądania tej interesującej historii, spróbuję tylko krótko wyjaśnić, w czym tkwi siła obrazu pana Alexandra.
Nie jestem fanem „życiowych” historii, bo często są banalne i schematyczne. Uważam też, że kino powinno siegać głębiej i niekoniecznie pokazywać to, co mamy na co dzień. Jednak gdy ktoś zrobi to umiejętnie, dostajemy taki właśnie film jak 7:39. Sprawnie nakręcony, mądry i nienachalny, z delikatnie stopniowanym napięciem, dowcipnymi dialogami i dobrą grą aktorską. Bez zbędnych elementów, niepotrzebnych postaci czy wątków pobocznych, bez taniego moralizatorstwa i na siłę wciskanego przesłania. Alexander w piękny i wiarygodny sposób pokazuje, jak rodzi się uczucie między dorosłymi ludźmi świadomymi swoich wyborów i ich konsekwencji. Oboje tego nie chcą, ale nie potrafią od tego uciec. Tu nie ma burzy hormonów jak u nastolatków, a seks nie jest na pierwszym miejscu. Bohaterowie robią źle, ale widz od początku im kibicuje. Łatwo się z nimi identyfikować, bo przecież niemal każdy z nas miał, ma lub może mieć takie problemy: proza życia, te same zachowania, odzywki, ogólne znudzenie, a tu nagle stajemy się dla kogoś innego intrygujący i atrakcyjni, pojawia się szansa ucieczki od szarej codzienności. Nawet jeśli jest niewielka i niesie za sobą spore koszty, to jednak wielu się jej chwyta nie bacząc na konsekwencje. A te niewątpliwie nadejdą…
7:39 to może nie jest wielkie kino, ale czy musi być? To precyzyjna, świetnie wykonana reżyserska robota i z pewnością pozycja, którą warto obejrzeć. Nawet jeśli widzieliście wiele podobnych filmów. Zapewniam, tylko wam się zdaje, że były podobne.
Nie jestem fanem „życiowych” historii, bo często są banalne i schematyczne. Uważam też, że kino powinno siegać głębiej i niekoniecznie pokazywać to, co mamy na co dzień. Jednak gdy ktoś zrobi to umiejętnie, dostajemy taki właśnie film jak 7:39. Sprawnie nakręcony, mądry i nienachalny, z delikatnie stopniowanym napięciem, dowcipnymi dialogami i dobrą grą aktorską. Bez zbędnych elementów, niepotrzebnych postaci czy wątków pobocznych, bez taniego moralizatorstwa i na siłę wciskanego przesłania. Alexander w piękny i wiarygodny sposób pokazuje, jak rodzi się uczucie między dorosłymi ludźmi świadomymi swoich wyborów i ich konsekwencji. Oboje tego nie chcą, ale nie potrafią od tego uciec. Tu nie ma burzy hormonów jak u nastolatków, a seks nie jest na pierwszym miejscu. Bohaterowie robią źle, ale widz od początku im kibicuje. Łatwo się z nimi identyfikować, bo przecież niemal każdy z nas miał, ma lub może mieć takie problemy: proza życia, te same zachowania, odzywki, ogólne znudzenie, a tu nagle stajemy się dla kogoś innego intrygujący i atrakcyjni, pojawia się szansa ucieczki od szarej codzienności. Nawet jeśli jest niewielka i niesie za sobą spore koszty, to jednak wielu się jej chwyta nie bacząc na konsekwencje. A te niewątpliwie nadejdą…
7:39 to może nie jest wielkie kino, ale czy musi być? To precyzyjna, świetnie wykonana reżyserska robota i z pewnością pozycja, którą warto obejrzeć. Nawet jeśli widzieliście wiele podobnych filmów. Zapewniam, tylko wam się zdaje, że były podobne.