
Trwa mundial i Real zwleka z wszelkimi ustaleniami do jego zakończenia. Jednak inni nie próżnują, zwłaszcza Barcelona zbroi się na potęgę i do nowego sezonu przystąpi znacznie silniejsza, z nowym trenerem, nowymi zawodnikami i nowym entuzjazmem, porównywalnym do tego za czasów Guardioli. Rok temu uprzedziła Królewskich w walce o Neymara (co ostatecznie wyszło na zdrowie, bo za to mamy Bale’a), teraz wygląda na to, że sprzątnie im sprzed nosa Luisa Suáreza, który już ponoć wszystko z Katalończykami ustalił. Nie ukrywam, że jestem wielkim fanem jego talentu i nie zmienią tego wampirze skłonności Urugwajczyka. Nawet jeśli ma na tym tle pewne problemy, jego umiejętności piłkarskie pozostają wielkie. To najlepszy piłkarz poprzedniego sezonu i jeśli dołączy do Messiego i Neymara (a jak świetnie grają obaj ci panowie – widzimy na mundialu), Barcelona będzie miała atak marzeń. Liczyłem, że Suárez zastąpi Benzemę w Realu, bo jest typową dziewiątką i właśnie w Madrycie potrzeba tak dynamicznego gracza, jednak wygląda na to, że wzmocni odwiecznego rywala Los Blancos, a w Madrycie nietykalny Francuz dalej będzie denerwował swą nieporadnością. Jest jednak we wspomnianej karuzeli inne nazwisko, które wywołuje podobne emocje – Kolumbijczyk Radamel Falcao, który podobno marzy o grze w Realu (to wystarczający argument), to zawodnik o zbliżonej charakterystyce i podobnych umiejętnościach. Teraz, gdy wyleczył kontuzję, jego transfer do Madrytu byłby wspaniałą odpowiedzią na wzmocnienia Barcelony. Tylko że Ancelotti uparcie twierdzi, że ma Benzemę i nie potrzebuje napastnika. No cóż… Pomijając kwestie nieporadności Francuza – co, jeśli dozna kontuzji? Kto wtedy zagra w ataku?
Sporo mówi się też o innych dynamicznych graczach. Najbardziej ucieszyło mnie zainteresowanie 19-letnim Raheemem Sterlingiem – to mój ulubiony zawodnik Liverpoolu (obok Suáreza), jednak trudno ocenić, ile jest w tym prawdy, a ile dziennikarskich wymysłów. Chyba więcej tego drugiego, chociaż nie ulega wątpliwości, że inwestowanie w młodych zawodników to najlepsza możliwa opcja. Tylko że, jak wspomniałem, konserwatywny Ancelotti opowiada się za pozostawieniem tridente BBC i nie chce kolejnego cracka (no bo dlaczego miałby chcieć, by Real strzelał więcej goli? albo by Benzema miał konkurenta, który zmusiłby go wiekszego wysiłku?). Trudno mi to zrozumieć, ale skoro trener wygrał dla Królewskich Ligę Mistrzów, trzeba szanować jego wybory. Tylko że pojawia się szansa zdobycia 6 trofeów i z obecną kadrą nie jest to możliwe. Nie tylko ze względu na chimeryczność Francuza, lecz także zmęczenie materiału – Real potrzebuje mocnych, pełnowartościowych zmienników na wypadek kontuzji czy spadku formy podstawowych graczy. Trzymam kciuki za Falcao, zaś o młodym Angliku można raczej zapomnieć, bo Liverpool też chce coś ugrać w przyszłym sezonie. Bardziej prawdopodobne od Sterlinga wydaje się pozyskanie innej młodej gwiazdy mundialu, Kolumbijczyka Jamesa Rodrígueza z AS Monaco, który również ponoć od dawna marzy o Realu. Zawodnik strzelił już 5 bramek i mógłby świetnie uzupełniać się z Falcao, jednak zaporowa cena może nieco ostudzić zapał Florentino Péreza. Mówi się o wymianie na Di Maríę, bo obu zawodników (oraz Falcao także) reprezentuje ten sam agent Jorge Mendes. Poczekamy, zobaczymy. Nie mam jednak wątpliwości, że przyjście Sterlinga czy Rodrígueza znacząco wzmocniłoby siłę ataku królewskiego klubu. Jednak w kontekście wszystkich wielkich nazwisk trzeba pamiętać, że każda drużyna niechętnie wyzbywa się swoich gwiazd.
Pozostaje jeszcze kwestia ofensywnego pomocnika. Na karuzeli najczęściej pojawiały się nazwiska Pogby z Juventusu, Kroosa z Bayernu i Verrattiego z PSG, który jest faworytem Carletto. Początkowo wymieniany był też Rakitić, który świetnie współpracowałby z Modriciem, podobnie jak w reprezentacji Chorwacji, ale tu Barcelona była szybsza i pozyskała pomocnika Sevilli, a i on sam wolał Camp Nou od Bernabéu. Podobno rozmowy z Kroosem są bardzo zaawansowane, jednak do końca mundialu nie ma szans na ich finalizację, trzeba więc cierpliwie czekać i niekoniecznie wierzyć we wszystko, co ktoś gdzieś napisał. Prawdziwe negocjacje toczą się w zaciszu gabinetów i żaden dziennikarz nie ma do nich dostępu. Ja tylko mam nadzieję, że transfery Realu nie będą się tak ciągnąć, jak w poprzednim roku, bo nowi zawodnicy muszą się szybko zgrać z zespołem i w pełni uczestniczyć w pretemporadzie, ponieważ już w sierpniu wazne spotkania, po których madrycka drużyna ma szansę dołożyć dwa trofea do swojej bogatej kolekcji.