PRETTY RECKLESS Going To Hell

Pretty Reckless Going To Hell recenzjaPRETTY RECKLESS
Going To Hell
2014

Mimo że to Going To Hell to dopiero druga płyta długogrająca nowojorskiej kapeli, o Pretty Reckless jest głośno innego powodu. Jest nim założycielka zespołu, aktorka Taylor Momsen. Charyzmatyczna wokalistka ma zaledwie 21 lat, a już na koncie 9 filmów, główną rolę w serialu Plotkara oraz 2 albumy i liczne występy własnej grupy muzycznej. Całkiem nieźle, prawda? Sama nazwa kapeli też pasuje – reckless (słowo „pretty” dodano pod naciskiem wytwórni) tłumaczymy jako lekkomyślny, nieostrożny, nierozważny. Czy takie jest postępowanie Taylor? Wręcz przeciwnie. Wygląda na dokładnie zaplanowane i realizowane z żelazną konsekwencją. Atrakcyjna dziewczyna mogła wybrać łatwiejszy zawód lub prostszą muzykę, lecz ewidentnie ciągnie ją do rocka spod znaku grunge, tego w klimatach Nirvany. Skoro Courtney Love abdykowała, jej miejsce czeka na następczynię. A Taylor Momsen lubi prowokować, o czym najlepiej świadczy zamieszanie wokół okładki najnowszego wydawnictwa, na którym występuje nago.
   Oto, co na ten temat ma do powiedzenia sama artystka: „Wszyscy jesteśmy nadzy, kiedy się rodzimy. To twój sposób postrzegania, jeśli uważasz to za szokujące. Nie uważam, żeby celem Johna Lennona było zaszokowanie ludzi, kiedy pozował nago na „Two Virgins”. On po prostu chciał być jak najbardziej szczery i surowy i właśnie taki był zamiar mojej nagości.” Z kolei wymalowany na plecach gotycki krzyż-strzała, skierowany ostrzem w wiadome miejsce, był inspirowany klasycznym rockowym plakatem Pink Floyd. „Chodzi o zdjęcie, na którym widzimy kobiety siedzące przy basenie, nago, a na ich plecach namalowane są okładki płyt. To jeden z moich ulubionych plakatów, więc ukradłam ten pomysł.” Rzeczowo i bez ogródek.
   Pamiętam, że debiutancki krążek Pretty Reckless nie wywołal u mnie wielkich emocji. Było nieźle, ale nic więcej. Niezły singel, może jeszcze 2, 3 numery, reszta zaledwie poprawna, chociaż słuchało się tego całkiem miło. Podobnie jest na Going To Hell. Album miał być wydany rok wcześniej, ale huragan Sandy zniszczył taśmy i trzeba było wszystko nagrać jeszcze raz. Obiecująco prezentował się wydany na singlu, opatrzony odważnym klipem utwór Heaven Knows. To typowo stadionowa piosenka, idealna na koncerty, z łatwo przyswajalnym chóralnym refrenem. Jeszcze lepiej zapowiada się cały krążek. Zaczyna się od odgłosów orgazmu aktorki porno Jenny Haze (przyjaciółki Taylor) w zróżnicowanej i intrygującej petardzie Follow Me Down. Zaraz potem jeszcze mocniejszy utwór tytułowy i wspomniany już singel. Drapieżny wokal, ciężkie riffy, dobre melodie, czego chcieć więcej? Potem jednak tempo siada. Pojawia się ładna, ale nijaka ballada, potem mieszany Sweet Things, gdzie ostre gitary i agresywny śpiew kontrastują z delikatnym, beatlesowskim refrenem. Nie do końca mnie to przekonuje. Dalej jest podobnie – sporo estetyki i brzmień, jakie serwuje chociażby Marilyn Manson (w niezłym Why’d You Bring A Shotgun To The Party), przemieszanych z akustycznymi smutasami. Melodie słabe, wyrazistości brak, nie zapamiętałem z tego nic. Szkoda, bo to naprawdę dobra wokalistka i wypada tylko liczyć, że na kolejnym krążku pokaże więcej pazura (bo atrakcyjne ciało pokazała już teraz). Prowokacyjne, erotyczno-satanistyczne teksty i gołe pośladki na okładce to trochę za mało. Widać jednak, że potencjał twórczy jest i wystarczy kilka dobrych piosenek, by stworzyć płytę, która pociągnie karierę Momsen. Jestem spokojny, że kiedyś to nastąpi – w końcu dziewczyna ma dopiero 21 lat.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: