WAŁĘSA CZŁOWIEK Z NADZIEI

Wałęsa człowiek nadziei recenzja Wajda WięckiewiczWAŁĘSA CZŁOWIEK Z NADZIEI
2013, Polska
biograficzny, reż. Andrzej Wajda
wyst. Robert Więckiewicz, Agnieszka Grochowska
altaltaltaltalt

Lech Wałęsa to postać pomnikowa – legendarny lider Solidarności (tamtej prawdziwej, nie tej obecnej), symbol obalenia komunizmu i obok papieża Jana Pawła II najbardziej rozpoznawalny Polak na świecie. Osoba konsekwentnie niszczona przez polskie wojenki polityczne i kompleksy braci Kaczyńskich, ale tak to już jest w naszym pełnym zawiści kraju, że depczemy własnych bohaterów. Dobrze więc, że Andrzej Wajda postanowił przybliżyć tę postać. Żeby dodać wagi opowieści, opatrzył ją w tytule dodatkiem wzorowanym na swoich wielkich dziełach z czasów zakazanych: Człowiek z żelazaCzłowiek z marmuru. Wałęsę nazwał więc człowiekiem z nadziei, trafnie zresztą, bo wtedy brakowało nadziei, a to właśnie Lech Wałęsa stał się symbolem przemian, które dały ludziom nadzieję na lepsze jutro. Nie każdemu to się podoba, ale tak właśnie było i nawet najwięksi hejterzy tego nie zmienią. Ani Jarosław Kaczyński.
Z wiadomych powodów film Wajdy wywoła ogromną dyskusję. Jednych oburzy, bo jest laurką człowieka, którego nie akceptują. Innych ucieszy, bo Wałęsie taki film należy się jak psu buda. O kim mamy kręcić, jak nie o wielkich Polakach? Pomysł znakomity tym bardziej, że historia w szkole kończy się zwykle na II wojnie światowej i nie ma czasu zgłębić czasów współczesnych, wobec czego młodzież jest niedouczona i lepiej zna historię starożytnego Egiptu niż własnej ojczyzny. W XXI wieku często głównym źródłem wiedzy historycznej dla młodych ludzi są właśnie filmy. Nie zawsze rzetelne, bo to w końcu zawsze autorskie dzieło reżysera, który ma prawo dowolnie interpretować fakty i rozkładać akcenty, ale i tak o wiele bardziej wiarygodne niż podręczniki szkolne w PRL-u, przekłamujące prawdę i przemilczające sprawy niewygodne dla komunistycznej władzy.
Żeby nie przedłużać ani nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje napiszę tak: Wałęsa Człowiek z nadziei to film, który trzeba zobaczyć. Podobnie jak Pianistę czy Katyń. To ważne świadectwa pewnych czasów i wydarzeń, trzeba je znać i tyle. Wajda skupia się na latach 80., próbując przybliżyć fenomen prostego elektryka, który wyzwolił w ludziach marzenie o wolności. Z kronikarską skrupulatnością przeprowadza widza przez kolejne ważne wydarzenia z historii Polski lat 70. i 80., od strajku w Stoczni Gdańskiej, przez pielgrzymkę Jana Pawła II, powstanie Solidarności, stan wojenny i internowanie, aż po obrady Okrągłego Stołu. Osią przedstawianych wydarzeń jest wywiad Wałęsy z Orianą Fallaci z 1981 roku. Reżyser nie ustrzegł się typowych dla wszelkich biografii błędów dość skrótowo traktując poszczególne wątki, ale musiał się zamknąć w ustalonych ramach czasowych. Przez to całość sprawia nieco chaotyczne wrażenie, lecz taki jest urok filmowych opowieści o losach jednostek. Wajda ma 88 lat i trudno od niego oczekiwać nowatorskiego podejścia do tematu. Mimo braku napięcia film ogląda się z przyjemnością, w czym duża zasługa popisowej gry Roberta Więckiewicza, który stworzył wyrazistego, niepozbawionego wad bohatera. To największy plus tego przeciętnego w sumie obrazu, który urozmaicają scenki z codziennego życia Wałęsów. Jest ich niestety zbyt mało, gdyż inne sprawy są zbyt ważne, aby je pominąć.
Wajda Oscara nie dostanie, ale bardzo dobrze, że zrobił film o wielkim Polaku i kawałku historii naszego kraju. Nie wyszło idealnie, lecz wstydzić się też nie ma czego. Sam fakt jego powstania nie wszystkim się spodoba, taki to już urok Polaków, ale wszystkim skrajnym prawicowcom i zatopionym w smoleńskiej mgle kaczystom życzę pokory wobec postaci Lecha Wałęsy. Ja wiem, że łatwiej było za komuny niczym pączek w maśle dorastać u boku prominentnego ojca, a potem, gdy nastał czas walki, zaszyć się w mysiej dziurze opluwając potem tych, którzy coś zrobili i ochoczo wytykać im błędy. Czasem jednak to przypadek tworzy wybitne postacie. Wałęsa to prosty człowiek, który w trudnych czasach podjął wyzwanie i umiał porwać za sobą ludzi. Chcemy czy nie, na stałe zapisał się w historii, a dzisiejsi krzykacze i krytykanci dość szybko odejdą w niepamięć.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: