LEE ABRAHAM Distant Days

Lee Abraham Distant Days recenzja GalahadLEE ABRAHAM
Distant Days
2014

Lee Abraham to były basista grupy Galahad, której miłośnikom progresywnego rocka przedstawiać nie trzeba. W lutym uraczył nas swoim nowym, czwartym już solowym albumem Distant Days, nagranym z towarzyszeniem artystów dobrze znanych z artrockowego światka. To wielobarwny, dobrze zaaranżowany i urozmaicony muzycznie krążek – wystarczy dodać, że prawie każdy z 7 utworów ma innego wokalistę (tylko John Young z Lifesigns dostał dwie szanse), a sam autor śpiewa w utworze tytułowym. Bez wątpienia to najlepsze dzieło w jego karierze. Uwielbiam takie niespodzianki, kiedy sięgasz po płytę niejako z obowiązku i bez specjalnych oczekiwań, a tymczasem muzyka oczarowuje cię od pierwszych dźwięków. Dokładnie tak jest na Distant Days. Pierwszy utwór Closing The Door o dynamicznej melodii z delikatnym przełamaniem w środku należy do najlepszych w zestawie i budzi skojarzenia z Threshold za sprawą Karla Grooma, gitarzysty tamtej formacji. Większość nagrań oferuje pogodne, nośne refreny i całą masę gitarowych popisów, jak przystało na przebojowy prog rock. Na szczególne wyróżnienie zasługuje ostry instrumental Misguided oraz dwie epickie kompozycje Corridors Of Power (ponad 11 minut) i Tomorrow Will Be Yesterday (15 minut). Obie fantastyczne, klasycznie zbudowane, pełne zmian tempa, uwodzące delikatną i czarującą melodią. Zwłaszcza ta druga, zamykająca wydawnictwo, automatycznie kieruje mój palec na klawisz play, by słuchać całości od początku.
Lee Abraham nie tworzy nowej jakości. Nagrał album przebojowy (jeśli w rocku progresywnym taki termin ma jakiś sens), różnorodny, łatwo wpadający w ucho, przyjemny w odbiorze. Artysta podąża znaną od lat drogą, lecz to nie może być zarzutem – nie trzeba odkrywać Ameryki, wystarczy ją zwiedzać w komfortowych warunkach. Distant Days to prawdziwy mercedes klasy S pędzący po autostradzie z napisem rock progresywny. Znakomite kompozycje, profesjonalnie wykonane przez wirtuozów gatunku. Mnie to zupełnie wystarcza. Taki mamy rynek, że mało kto o tej płycie usłyszy. Niech więc żałują ci, co ją przegapią.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: