DALLAS BUYERS CLUB Witaj w klubie

Dallas Buyers Club Witaj klubie recenzja McConaughey LetoDALLAS BUYERS CLUB
Witaj w klubie

2013, USA
biograficzny, reż. Jean-Marc Vallée
altaltaltaltalt

Od pewnego czasu zbierałem się do opisania tego filmu i może warto było poczekać, teraz bowiem nie trzeba niczego sugerować czy zgadywać – już wiemy, że dwóch głównych aktorów dzieła pana Jean-Marca Vallée dostało Oscary. Genialny, niezwykle autentyczny i wyrazisty Matthew McConaughey, który do roli chorego na AIDS Rona Woodroofa schudł 18 kilo, oraz Jared Leto, wokalista i gitarzysta zespołu Thirty Seconds To Mars, który brawurowo odegrał rolę transwestyty Rayona. Witaj w klubie to prawdziwa historia elektryka i kowboja z Teksasu, który prowadził dość swawolne życie, pełne narkotyków i prostytutek. Właśnie poprzez przypadkowy seks bez zabezpieczeń zaraził się wirusem HIV, a po zdiagnozowaniu choroby lekarze dawali mu miesiąc życia. Zalecony przez nich lek AZT jeszcze pogorszył stan Rona. Ten jednak postanowił się nie poddawać. Z Meksyku ściągnął polecone przez miejscowego lekarza nielegalne w USA, ale skuteczne, niezatruwające organizmu środki, a po ich przetestowaniu rozpoczął import na masową skalę. Nie mogąc ich oficjalnie sprzedawać, stworzył tytułowy Dallas Buyers Club – klub, którego członkowie po opłaceniu wpisowego, dostawali całą kurację za darmo. Proponując nosicielom wirusa HIV alternatywne rozwiązanie zagrał na nosie nie tylko lekarzom – sam jeden zadarł z całym potężnym przemysłem farmaceutycznym. Obnażył hipokryzję państwowych urzędów i szpitali, które zamiast działać w interesie pacjenta, są jedynie narzędziami w rękach wielkich korporacji, zarabiających krocie na niesprawdzonych medykamentach. Niedawno mieliśmy podobny przypadek w Europie przy okazji tzw. świńskiej grypy, kiedy to wciskano wszystkim niewiele wartą szczepionkę. Polska jako jedyna nie uległa masowej histerii i mimo nacisków PiSu nie kupiła leku. Gdy już miliardy zarobili ci, co mieli zarobić, sztucznie rozdmuchany problem sam zniknął, a frajerskie kraje zostały z dziesiątkami milionów niepotrzebnych szczepionek.
   W filmie Vallée zachwyca nie tyle sama historia – bo jak każda biografia jest pozbawiona elementu zaskoczenia, ile sposób jej przedstawienia. Ron nie budzi sympatii widza, ale jego upór w walce z państwową machiną już jak najbardziej tak. Zmuszony do walki o życie bohater na naszych oczach się zmienia, odkłada na bok swoje uprzedzenia, zaczyna mu zależeć na innych ludziach, samotnie staje do walki z bezdusznym systemem o wykluczonych i odtrąconych. Wzrusza nas i wzbudza współczucie czyli wywołuje emocje, a to już połowa sukcesu. Resztę stanowi dobrze napisany scenariusz, świetnie rozpisane postacie i pokazowa, genialna gra głównych aktorów (McConaughey i Leto, bo Jennifer Garner raczej nie zachwyca). To wystarczy, by dość przeciętna historia wciągała i angażowała widza. Do tego jest niezwykle poprawna politycznie – w końcu to opowieść o tolerancji wobec homoseksualistów i ludzi chorych na AIDS, a na tym punkcie Ameryka jest przeczulona. Film Jean-Marca Vallée jest skrojony pod Akademię i nic dziwnego, że dostał aż 6 oscarowych nominacji. To nie jest dzieło wybitne (wybitne jest aktorstwo), lecz poruszające ważne problemy i zdecydowanie warte obejrzenia.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: