12 YEARS A SLAVE Zniewolony. 12 Years A Slave

Zniewolony 12 Years Slave recenzja McQueen Fassbender12 YEARS A SLAVE
Zniewolony. 12 Years A Slave

2013, USA, Wielka Brytania
dramat, reż. Steve McQueen
altaltaltaltalt

Ekranizacja wstrząsających wspomnień czarnoskórego Salomona Northupa w reżyserii Steve’a McQueena (nie mylić ze zmarłym w 1980 roku aktorem) to niewątpliwie bardzo ważny film w nadmiernie poprawnej politycznie Ameryce. Zdobywca Złotego Globa w kategorii najlepszy dramat, nominowany do Oscara w 9 kategoriach, opowiada historię wolnego i wykształconego nowojorczyka, utalentowanego skrzypka, który w 1841 roku został porwany i sprzedany handlarzom niewolników. 12 lat spędził pracując na plantacji bawełny w Luizjanie. Tyle na temat treści. Przyznam, że mam kłopot z tego typu filmami. Już sama liczba nominacji do Oscara mnie zaniepokoiła, podobnie jak to było w przypadku Lincolna rok temu. Nie wypada napisać, że film jest nudny czy słaby, ale… To wszystko kwestia nastawienia. Tematyka nie nowa – były setki podobnych filmów, i dzieło McQueena wcale nie jest ani dużo lepsze, ani ciekawsze. Jest po prostu nowe. Jest na czasie, bo temat rasizmu w USA zawsze był, jest i będzie ważny. W kraju, który półtora wieku temu traktował ciemnoskórych gorzej niż zwierzęta, dzisiaj nawet nie wolno użyć słowa „Murzyn”. Tematyką reżyser trafił w 10-tkę. Podobnie jak z muzyką Hansa Zimmera i obsadą – wyróżnia się zwłaszcza Michael Fassbender w roli złego plantatora, ale i grający główne skrzypce Chiwetel Ejiofor też zdał egzamin. Pojawia się również współproducent filmu Brad Pitt, jednak jego rola jest epizodyczna. Tyle na plus. Cała reszta jest co najwyżej przeciętna. Historia jak historia – momentami chwyta za serce, ale to zrozumiałe, bo trudno pozostać obojętnym na to, jak wtedy traktowano ludzi. Tylko że my mieliśmy Hitlera i dużo gorsze doświadczenia, przy których chłosta batem wypada dość blado. Dlatego Polacy inaczej odbiorą takiego np. Pianistę, a Amerykanie lubują się w swoich historiach. Stąd wspomniany Lincoln, stąd teraz Zniewolony. Za rok pewnie znów trafi się jakiś patriotyczny obraz, który będzie miał masę oscarowych nominacji. Takie życie.
   Przyznam, że po tych wszystkich pochwałach oczekiwałem więcej niż tylko w miarę poprawnie zrobionego filmu o cierpieniu człowieka. Jednak niezłe zdjęcia, montaż, prawidłowo rozłożone akcenty (bez zbytniego przesadyzmu czy moralizatorstwa) plus elementy wymienione wcześniej sprawiają, że film zdecydowanie warto zobaczyć. Mimo pewnych dłużyzn da się bez większego znudzenia wytrzymać ponad 2 godziny. Szkoda, iż niefortunny tytuł sprawia, że już od samego początku wiemy, ile potrwa tragedia Solomona, co uniemożliwia efekt zaskoczenia, ale to w końcu ekranizacja, więc tytuł musiał pozostać. Z kolei jego polska wersja mnie rozbawiła. Zniewolony – ok, ale po co dodawać oryginalne 12 Years A Slave? Tylko na tyle było stać dystrybutora? Jeśli już, to można było się wysilić na 12 lat w niewoli albo coś w tym stylu. Nie wpływa to absolutnie na ocenę filmu, któremu dałem 3 gwiazdki doceniając klasę reżysera i rzetelne podejście do tematu. Niemniej jest to film, do którego nigdy nie wrócę. Bez względu na to, ile statuetek uzyska.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: