Nie będę się rozpisywać szerzej o imprezie mikołajkowej, bo chodzi tu głównie o kulinarny aspekt. Tak więc, jak widać na załączonych obrazkach, jedzenia było dużo i podobno smaczne.
Do końca moim gościom nie wierzę, bo nie skonsumowali wszystkiego i sporo zostawili. Z drugiej strony, dla nas dobrze, bo nie musiałam od razu gotować, tylko dajadaliśmy resztki.
Stół był długi prawie weselny, bo moim ambitnym założeniem było, aby każdy miał swoje miejsce. Trochę trudno było się kontaktować ze wszystkimi, ale zajęcia w podgrupach jak zwykle się sprawdziły. Nie ma to jak imprezy plenerowe w ogrodzie, bez przywiązania do krzesła!
Moja drużyna podkuchennych bardzo dzielnie się spisała. Każdy dostał wydruk przepisu z bloga i produkował swoje dzieło. Sławek upiekł chleb orkiszowy z dwóch porcji! Monika wykonała starter imprezowy – mikołajki pomidorowe i bukiet warzywno-owocowy. David zrobił sałatkę meksykańską, gruszkową i czipsy z żółtym serem. Młody Sławek sałatkę jarzynową, sos tatarski i łososia na pumperniklu. Babcia Orska zrobiła pyszny smalec, który był faworytem imprezy! Resztę ja, czyli prawie nic mi nie zostało! Tak się trzeba urządzić!
A niekwestionowanym królem imprezy był Leo, który wieczór spędził pod stołem czekając na resztki z pańskiego stołu.
Moja drużyna podkuchennych bardzo dzielnie się spisała. Każdy dostał wydruk przepisu z bloga i produkował swoje dzieło. Sławek upiekł chleb orkiszowy z dwóch porcji! Monika wykonała starter imprezowy – mikołajki pomidorowe i bukiet warzywno-owocowy. David zrobił sałatkę meksykańską, gruszkową i czipsy z żółtym serem. Młody Sławek sałatkę jarzynową, sos tatarski i łososia na pumperniklu. Babcia Orska zrobiła pyszny smalec, który był faworytem imprezy! Resztę ja, czyli prawie nic mi nie zostało! Tak się trzeba urządzić!
A niekwestionowanym królem imprezy był Leo, który wieczór spędził pod stołem czekając na resztki z pańskiego stołu.