NEW MODEL ARMY Between Dog And Wolf

New Model Army Between Dog Wolf recenzjaNEW MODEL ARMY
Between Dog And Wolf
2013
altaltaltaltalt

Chyba znowu będę musiał płynąć pod prąd i odwołać się do teorii ogórka i dżemu. Lubiąc jedno i drugie, nie będę zadowolony, gdy sięgając po dżem znajdę ogórek, i odwrotnie. Co to ma wspólnego z New Model Army? Ano tyle, że zespół przyzwyczaił nas do określonej muzyki, a na nowym krążku zaproponował zupełnie inną. Niezłą, interesującą, ale… sięgnąłem po ogórek, otrzymałem dżem. Problem w tym, że to cholernie dobry dżem… Do licha z ogórkiem…
   Nowofalowi buntownicy grają od ponad 30 lat pod wodzą wokalisty, autora muzyki i większości tekstów Justina Sullivana. Zawsze byli zadziorni, dynamiczni i zdecydowanie rockowi. Jeśli jednak będę wspominał czasy Thunder & Consolation, nie docenię zmiany, która się dokonała w obozie Sullivana. Może to wina pecha, jaki prześladował grupę podczas nagrań? Pożar studia i sprzętu, śmierć menedżera, odejście basisty, to wszystko zaowocowało nowym podejściem do muzyki. Zamiast rockowej ekspresji mamy więc transową, dopieszczoną aranżacyjnie, stonowaną płytę, z dominującą rolą wybijanego przez perkusję rytmu i dudniącego basu. To intryguje i wciąga. Przypomina mi nieco jeden z moich ulubionych kawałków Petera Gabriela, The Rhythm Of The Heat. Nie jest aż tak dobrze, ale to te klimaty. Otwierający zestaw Horsemen (znakomity) wywołał u mnie duże zdziwienie i to uczucie towarzyszyło mi niemal do samego końca. Z każdym kolejnym przesłuchaniem albumu złość ustępowała miejsca zachwytowi. Może bez przesady, zachwyt to niewłaściwe słowo, bo nadal tęsknię za rockowymi hymnami New Model Army, jednak trzeba docenić to, co zrobili. Trochę to męczące na dłuższą metę, ale jednak inne i świeże. Nieco rocka też jest (Lean Back And Fall, Between Dog And Wolf), podobnie jak delikatnych ballad (Knievel, Summer Moors), niemniej esencją płyty są niepokojące transowe, mroczne kompozycje w stylu I Need More Time czy Did You Make It Safe?, zaś 7-minutowy kawałek Qasr El Nil Bridge to już totalny odjazd (zwłaszcza finał). To autentycznie nowy początek. Nie wszystkie kompozycje są tak dobre, ale te trzy wymienione szczerze polecam. I wspomniany na wstępie Horsemen oczywiście też.
„Na tej płycie chcieliśmy zrobić coś nowego, coś, czego jeszcze w naszej twórczości nie było. Wyszło chyba lepiej niż się spodziewaliśmy, a brzmieniowo bez wątpienia jest to nasz najlepszy album. Tytuł płyty został zaczerpnięty ze średniowiecznego francuskiego powiedzenia mówiącego, że o zmierzchu trudno odróżnić psa od wilka, czyli przyjaciela od wroga. To idealnie pokazuje przemianę, jaką przeszliśmy dzięki temu krążkowi”, mówi Sullivan. Rzeczywiście, Between Dog And Wolf zaskakuje, ale z każdym następnym przesłuchaniem coraz bardziej uzależnia. Bo to w sumie całkiem niezła płyta, znakomicie wyprodukowana, perfekcyjna brzmieniowo, pełna różnych smaczków i dodatków oraz niesamowicie klimatyczna. To wszystko sprawia, że można wybaczyć brak rockowego ognia.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: