TARJA Colours In The Dark

Tarja Turunen Colours Dark recenzjaTARJA
Colours In The Dark
2013
altaltaltaltalt

Tarja Turunen, była wokalistka tak chwalonej przeze mnie za ostatni album Imaginaerum fińskiej grupy Nightwish, od kilku lat działa na własne konto. Śliczna sopranistka, która studiowała śpiew operowy i umiejętnie łączyła pracę w zespole rockowym z występami jako solistka w operach i baletach, ma spore grono zagorzałych fanów. Wielu z nich twierdzi, że bez niej Nightwish to już nie to samo i vice versa – Tarja pozbawiona świetnych kompozycji Tuomasa Holopainena nigdy nie osiągnie dawnego poziomu. Nie zgadzam się z tą teorią. Nightwish niedawno nagrał swój najlepszy krążek, z kolei Tarja stara się za wszelką cenę być taka, jak w dawnym zespole i radzi sobie całkiem nieźle. Dowodem płyta Colours In The Dark. Na pewno nie wybitna, ale zawierająca wystarczająco dużo dobrej muzyki, by zadowolić miłośników symfonicznego metalu i wielbicieli wokalnego talentu sopranistki.
Przyznam, że doceniając możliwości jej 3-oktawowego głosu nie mogę przemilczeć jednej sprawy. Kompozycje zawarte na nowym albumie początkowo intrygują (na wstępie mamy efektowne i wyraziste Victim Of Ritual okraszone cytatami z Bolero Ravela, oraz hitowe 500 Letters), potem zaczynamy się do nich przyzwyczajać, a po kolejnym identycznie skonstruowanym kawałku odczuwać lekkie znużenie. Czyżby jednak brak Holopainena dawał się we znaki? Chyba jednak trochę tak. Utwory są poprawne, ale nic więcej. Z kolei te rozciągnięte do 7-8 minut po prostu męczą. Potężna orkiestracja i wszechobecny patos wcale nie pomagają, weźmy choćby nudnawy Lucid Dreamer z niepotrzebnym 2-minutowym zwolnieniem, jednostajny Deliverance czy podniosły finał Medusa. Wiem, że niektórym takie romantyczne oblicze może się podobać, nawet bardziej pasuje do operowego głosu, jednak uważam, że zdecydowanie lepiej wypadają numery szybkie i mocne. Szkoda, że jest ich tu niewiele. Polecam zwłaszcza Never Enough, budzący pozytywne skojarzenia z wczesnym Nightwish. Ostra, przesterowana gitara, delikatne klawisze, przebojowy refren. Nic dodać, nic ująć. Doskonale wypada także mroczny cover kawałka Petera Gabriela Darkness. Te numery podnoszą ciśnienie u słuchacza i ostateczną ocenę wydawnictwa. Album jest nierówny, ale to wciąż najlepsza płyta Tarji po opuszczeniu Nightwish.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: