STATUS QUO Bula Quo!

Status Quo Bula Quo! recenzjaSTATUS QUO
Bula Quo!
2013

altaltaltaltalt

Status quo, jeden z najbardziej znanych terminów łacińskich, to także nazwa jednej z najpopularniejszych brytyjskich grup rockowych. Jeśli istnieje klasyczny wzór niezmienności – muzycy Status Quo pasują tu idealnie. Od debiutu w 1968 roku aż do dzisiaj praktycznie nie zmienili swojej muzyki. Siła tkwi w prostocie – ta idea sprawdziła się w ich przypadku wyjątkowo dobrze, bo mimo że piosenki grupy są do siebie podobne jak dwie krople wody, ponad połowa ze 100 singli (!) gościła na brytyjskiej liście przebojów. Nikt już dzisiaj nie liczy, że ta grupa nas czymkolwiek zaskoczy. Wydany w czerwcu nowy album weteranów muzycznie jest niemal identyczny jak poprzednie, ale zasługuje na szczególną uwagę z innego powodu: to pierwszy w historii Status Quo soundtrack. Tak, tak, to nie pomyłka! Muzycy w dość oryginalny sposób uczcili 50-lecie istnienia. Niezależnie od okolicznościowej trasy koncertowej zagrali w filmie opatrzonym ich muzyką. Bula Quo! kin nie zawojuje – to prosta, lekka komedia z banalną fabułą, ale to z pewnością niezły pomysł, by młodemu pokoleniu przypomnieć o istnieniu tej zasłużonej kapeli.
Podwójny album zawiera 9 nowych, napisanych specjalnie z tej okazji piosenek, a na drugim dysku m.in. 2 kompozycje niewykorzystane na poprzednim krążku Quid Pro Quo, inna edycja wielkiego hitu Rockin’ All Over The World, a także 6 koncertowych nagrań z 2010 roku, stanowiących swoisty przekrój przez twórczość zespołu. Oczywiście najważniejsze są nowe utwory, bo te odgrzewane kotlety były przyrządzane już tyle razy, że nie mogą smakować. Jak wspomniałem wcześniej, nagrania z Bula Quo! to typowy, klasyczny Status Quo. Jednostajny, szybki rytm, nieskomplikowana melodyka, nośny refren – wszystkie te elementy są zachowane. Fani będą zadowoleni. Pozostali niekoniecznie, ale ci już dawno przestali słuchać tej grupy. Dlatego nie ma co narzekać bo poza nijakim Mystery Island panowie łoją równo i nie schodzą poniżej swojego poziomu. Komu jeszcze ten zaniżony już dawno poziom odpowiada, to już zupełnie inna sprawa. Ja raczej dziękuję, bo gdy mam ochotę na Status Quo, sięgam do numerów z lat 70., w których było trochę świeżości. Teraz to tylko rockowa tapeta – sprawna maszynka do rytmicznego grania, ale kompozycje słabiutkie i hitów raczej nie będzie. Chyba że na brytyjskiej liście przebojów – tam są bardzo tolerancyjni dla swoich ziomali. Jeśli zaś komuś z nowych słuchaczy podejdzie takie granie – polecam sięgnąć po starsze płyty zespołu. Tam jest znacznie lepiej.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: