SPARKLE
Sparkle
2012, USA
dramat, muzyczny, reż. Salim Akil
Chcemy czy nie, Sparkle na zawsze zostanie zapamiętany jako ostatni film z Whitney Houston. Nieważne, że nie gra głównej roli. Była producentką filmu i autorką utworów na ścieżkę dźwiękową. To był jej wielki comeback na ekrany po 15 latach przerwy. Zmarła niedługo po nakręceniu zdjęć. Sparkle stanowi remake klasyka Błysk z 1976 roku, jednego z ulubionych filmów Whitney, inspirowanego historią grupy Supremes. Sparkle AD 2013 to podobna historia, której główną bohaterkę gra Jordin Sparks, najmłodsza zwyciężczyni programu American Idol (wygrała w 2007 roku). Młoda kobieta, pisząca piosenki i marząca o karierze piosenkarki, jest wychowywana przez surową, nadopiekuńczą i przesadnie katolicką matkę (Whitney Houston), która przestrzega córkę przed rozwiązłością przemysłu muzycznego i sprzeciwia się jej zaangażowaniu. W tajemnicy przed nią Sparkle, ośmielona przez lokalnego łowcę talentów, zakłada wraz z dwiema siostrami zespół i powoli toruje sobie drogę do sławy. Dla wyniosłej matki ma celny argument: to Bóg dał mi talent, zaszczepił potrzebę śpiewania i pisania piosenek, więc grzechem byłoby go nie wykorzystać. Logiczne, prawda?
Właściwie większość tego typu filmów jest podobna (kilka lat temu identyczną historię opowiadał Dreamgirls) – prosta konstrukcja, dość banalna i przewidywalna fabuła z oczywistym przesłaniem i obowiązkowym happy endem. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak ogląda się znakomicie. Swoje robi sentyment do tamtych lat, gdy świat był szczery i przepełniony wartościami, po których dzisiaj nie ma śladu. Znaczenie ma niezła gra aktorów i chociaż trudno mówić o wybitnych kreacjach czy wielkim kinie – Sparkle dostarczy odrobiny emocji i pozwoli miło spędzić popołudnie. Proszę tylko nie traktować tego obrazu jako dzieła autobiograficznego – to nie jest film dokumentalny o Dianie Ross i zespole Supremes. To film fabularny jedynie inspirowany tamtą historią.
Właściwie większość tego typu filmów jest podobna (kilka lat temu identyczną historię opowiadał Dreamgirls) – prosta konstrukcja, dość banalna i przewidywalna fabuła z oczywistym przesłaniem i obowiązkowym happy endem. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak ogląda się znakomicie. Swoje robi sentyment do tamtych lat, gdy świat był szczery i przepełniony wartościami, po których dzisiaj nie ma śladu. Znaczenie ma niezła gra aktorów i chociaż trudno mówić o wybitnych kreacjach czy wielkim kinie – Sparkle dostarczy odrobiny emocji i pozwoli miło spędzić popołudnie. Proszę tylko nie traktować tego obrazu jako dzieła autobiograficznego – to nie jest film dokumentalny o Dianie Ross i zespole Supremes. To film fabularny jedynie inspirowany tamtą historią.