Podsumowanie sezonu ligowego 2012/2013

   Dzisiaj rozgrywki zakończyła polska Ekstraklasa, wczoraj ostatnia z najważniejszych lig europejskich – Primera Division w Hiszpanii. Najwyższa więc pora krótko podsumować miniony sezon nie tylko na rodzimym podwórku, lecz przede wszystkim w 5 liczących się piłkarsko krajach Europy: Anglia, Hiszpania, Niemcy, Włochy i Francja. Dlaczego tylko w tych krajach? Bo reszta mało kogo interesuje, a mnie zupełnie nie. Ogólna refleksja jest następująca: był to najbardziej nudny sezon, jaki pamiętam od wielu, wielu lat. W każdym z wymienionych państw sprawa mistrzostwa rozstrzygnęła się bardzo szybko i do końca rozgrywek nie było prawie żadnych emocji. Ile wart jest futbol bez emocji? Niewiele. Kogo interesują mecze o pietruszkę? Mało kogo.
Anglia. Od początku było jasne, że tytuł pozostanie w Manchesterze, pozostawało jedynie wątpliwe, czy obroni go City, czy wygra podrażniony w swych ambicjach United. Reszta się nie liczyła. Arsenal i Tottenham są zbyt słabe, zaś Liverpool może tylko wspominać dawne lata chwały, bo gra wyjątkowo źle. Chelsea wystartowała z impetem, ale potem przyszedł kryzys, zmiana trenera i było po sprawie. Na placu boju pozostały kluby z Manchesteru, jednak przewaga United zarysowała się bardzo szybko i potem tylko rosła. Na półmetku rozgrywek było pozamiatne. Koniec emocji. Ferguson i spółka wygrali w pieknym stylu, ale to bardziej zasługa słabości konkurencji niż rewelacyjnej formy Manchesteru United. Tytuł zasłużony i bezapelacyjny.
Hiszpania. Tutaj od dawna walka toczy się między dwoma klubami – Realem i Barceloną. Real, który rok wcześniej wygrał ligę w sposób spektakularny i nienotowany nigdy wcześniej, wystartował wyjątkowo słabo i praktycznie oddał tytuł bez walki. 8 punktów stracone w 4 meczach na starcie sezonu praktycznie zakończyło temat. To najtrudniejsza do wygrania liga w Europie, bo katalońska maszyna nie popełnia błędów. Barcelona wygrała 18 na 19 meczów (straciła punkty tylko z Realem) i na półmetku liga była rozstrzygnięta. Real też wygrywał, ale nie miał szans dogonić przeciwnika. Straty z początku rozgrywek były decydujące. Emocji nie było, bo reszta ekip została daleko w tyle. Podobnie jak przez ostatnie kilka lat.
Niemcy. Sytuacja identyczna jak w Hiszpanii. Podrażniony Bayern, klub konsekwentnie budowany za wielkie pieniądze, przez dwa lata z rzędu musiał uznać wyższość Borussii Dortmund. Tego było za wiele. W tym sezonie bawarska maszyna zaczęła funkcjonować bez zarzutu. Przeciwnicy gubili punkty, a Bayern wygrywał i wygrywał. Niczym czołg rozjeżdżał kolejnych rywali zdobywając ostatecznie nad Borussią 25 punktów przewagi! Komentarz zbyteczny, bo Bayern wygrał także Puchar Niemiec, Superpuchar i Ligę Mistrzów. Drużyna doskonała. W półfinale upokorzył Barcelonę strzelając jej 7 bramek. W lidze niemieckiej wygrał 29 meczów na 34, przegrał tylko raz, zdobył 98 bramek tracąc zaledwie 18. Emocje skończyły się już po kilkunastu spotkaniach, podobnie jak w Hiszpanii.
Włochy. Tutaj było nieco lepiej, bo walka teoretycznie trwała niemal do samego końca, ale i tak od początku było wiadomo, że ponownie wygra Juventus. To jedyna dobrze poukładana drużyna. Napoli jeszcze nie osiągnęło ich poziomu, Inter od odejścia Mourinho nie może się pozbierać, zaś Milan gra w kratkę. Kryzys, jaki dopadł Mediolańczyków na początku sezonu, praktycznie skasował emocje. Juventus prowadził niezagrożony, utrzymując bezpieczna przewagę nad resztą peletonu. Milan po kilku porażkach odzyskał wigor i zaczął regularnie wygrywać, ale na pogoń było za późno. Nawet walka o 2 miejsce ostatecznie się nie powiodła. Innymi słowy – we Włoszech też wiało nudą.
Francja. Nie wiem, kogo obchodzi liga francuska, ale przyjęło się zaliczać ją do silnych i udawać zainteresowanie graczami bez nazwisk. Teraz za sprawą wielkich pieniędzy arabskich bogaczy kilka nazwisk zawitało do Paryża więc było od początku jasne, że ligę wygra Paris Saint Germain. Klub ze stolicy zdominował ligę i ostatecznie uzyskał 12 punktów przewagi nad resztą, zaś Zlatan Ibrahimović strzelił 30 bramek, o 11 więcej od następnego w klasyfikacji. Paryżanie wcale nie zachwycali swą grą – przeciwnie, grali słabo i nijako. Ale na tak słabą ligę to zupełnie wystarczy. Tylko 25 wygranych meczów, punktów mniej niż Real w Hiszpanii, zaledwie 69 strzelonych goli. Co z tego, skoro konkurencji nie było. Żeby było ciekawiej, kupiono nawet Davida Beckhama, który wiele nie pograł, ale dodał splendoru. Może w przyszłym sezonie będzie ciekawiej, bo zbroi się Monaco, kupione przez rosyjskiego miliardera. Beniaminek Ligue 1 kupuje zawodników bez opamiętania – już na tę chwilę mają Falcao z Atletico, Carvalho z Realu, Moutinho i Rodrigueza z Porto, a na liście życzeń kilka kolejnych znanych nazwisk.
Polska. Na koniec nasza wspaniała Ekstraklasa, która dostarczyła najwięcej emocji (jeśli kogoś są w ogóle w stanie zainteresować te słabe rozgrywki). Najwięcej, bo walka trwała do samego końca, chociaż faworyt był od początku jeden. Warszawska Legia, która w niezrozumiały sposób przegrała niemal wygrane rozgrywki w zeszłym sezonie, tym razem musiała sięgnąć po tytuł. Nie było innej opcji. Od początku rozgrywek Legia dominowała grając najbardziej efektowny futbol i uzyskując sporą przewagę. Potem w pościg ruszył poznański Lech i dzięki temu nie było nudno. Reszta się nie liczyła – wystarczy dodać, że trzecia drużyna w tabeli straciła do Legii aż 20 punktów. Ciekawsza była walka na dole tabeli, gdzie doszło do prawdziwego cudu: drużyna Podbeskidzia z Bielsko-Białej, murowany kandydat do spadku, która ugrała tylko 6 punktów w pierwszej rundzie (1 wygrana, 3 remisy, 11 porażek!), zdołala utrzymać się w Ekstraklasie! Rycerze wiosny w drugiej połowie sezonu zdobyli 26 punktów, kończąc rozgrywki na 14 miejscu! Za to z ligi spadł Ruch Chorzów, który rok wcześniej świętował wicemistrzostwo kraju. Wstyd jak beret.
   Teraz czeka nas karuzela transferowa i niemal trzy nudne miesiące odpoczynku od futbolu w wydaniu ligowym. Mam nadzieję, że sezon 2013/2014 będzie znacznie ciekawszy i przyniesie więcej emocji niż ten miniony, czego życzę wszystkim czytelnikom i także sobie samemu.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: