AIRBOURNE
Black Dog Barking
2013
Podejrzewałem to już po pierwszych krążkach kapeli z Antypodów, ale teraz jestem pewien: AC/DC doczekali się godnego następcy. Wiem, wiem, szargam świętość porównując ich z żółtodziobami, ale tu nie chodzi o porównania tylko dostrzeżenie pewnej analogii. W nagraniach Airbourne dostrzegam ten sam entuzjazm i klimat wczesnych nagrań braci Young i spółki. 40 lat temu świat rockowy był nieco inny, ale klasyczny hard rock i rock’n’roll pozostały bez zmian, zaś nikt nie miesza ich lepiej niż zespół braci O’Keeffe. Ich trzeci album doskonale to potwierdza.
„Włożyliśmy w tę płytę wiele wysiłku. Ale nie tylko my. Także ekipa pracująca w studiu. Pracowaliśmy bez wytchnienia, siedem dni w tygodniu, nawet w święta i sylwestra, aby osiągnąć jak najlepsze rezultaty. Teraz dajemy wam nasze piosenki do posłuchania. Tak więc, podkręćcie głośność, otwórzcie piwo i nasyćcie się naszym rock and rollem”. Nic dodać, nic ująć. Wszystkie kawałki są żywiołowe i ostre, każdy jest potencjalnym hitem. W muzyce kapeli nie ma za grosz oryginalności, jest za to szczerość i autentyczność oraz masa entuzjazmu, jakiego próźno szukać u ich nestorów. Zadziorny wokal, nośne refreny, nawet chóralne śpiewy w otwierającym całość Ready To Rock. Nóżka tupie w rytm prostych melodii i równo pracującej sekcji. Na singel wybrano Live It Up, ale z powodzeniem mógłby to być każdy inny numer. Najszybszy jest Hunger, lekkimi zwolnieniami zaskakuje Cradle To The Grave, a 35 minut dynamitu znakomicie podsumowuje zamykający album tytułowy Black Dog Barking. 10 utworów (w wersji deluxe 3 więcej) i tylko 35 minut, lecz ani chwili wytchnienia. O to chodzi. Poważny kandydat do mojego Top10 roku 2013. Oby tylko chłopaki nagrywali trochę częściej niż co 3 lata.
Czarny pies zaszczeka także u nas bowiem Airbourne po 2 latach ponownie zawita do Polski. Australijczycy wystąpią 4 czerwca w Warszawie na Impact Festival obok innych gigantów (Rammstein, Slayer, Korn, Behemoth).
„Włożyliśmy w tę płytę wiele wysiłku. Ale nie tylko my. Także ekipa pracująca w studiu. Pracowaliśmy bez wytchnienia, siedem dni w tygodniu, nawet w święta i sylwestra, aby osiągnąć jak najlepsze rezultaty. Teraz dajemy wam nasze piosenki do posłuchania. Tak więc, podkręćcie głośność, otwórzcie piwo i nasyćcie się naszym rock and rollem”. Nic dodać, nic ująć. Wszystkie kawałki są żywiołowe i ostre, każdy jest potencjalnym hitem. W muzyce kapeli nie ma za grosz oryginalności, jest za to szczerość i autentyczność oraz masa entuzjazmu, jakiego próźno szukać u ich nestorów. Zadziorny wokal, nośne refreny, nawet chóralne śpiewy w otwierającym całość Ready To Rock. Nóżka tupie w rytm prostych melodii i równo pracującej sekcji. Na singel wybrano Live It Up, ale z powodzeniem mógłby to być każdy inny numer. Najszybszy jest Hunger, lekkimi zwolnieniami zaskakuje Cradle To The Grave, a 35 minut dynamitu znakomicie podsumowuje zamykający album tytułowy Black Dog Barking. 10 utworów (w wersji deluxe 3 więcej) i tylko 35 minut, lecz ani chwili wytchnienia. O to chodzi. Poważny kandydat do mojego Top10 roku 2013. Oby tylko chłopaki nagrywali trochę częściej niż co 3 lata.
Czarny pies zaszczeka także u nas bowiem Airbourne po 2 latach ponownie zawita do Polski. Australijczycy wystąpią 4 czerwca w Warszawie na Impact Festival obok innych gigantów (Rammstein, Slayer, Korn, Behemoth).