HALL PASS
Bez smyczy
2011, USA
komedia, reż. Bobby & Peter Farrelly
Przyjemna w odbiorze, lekka komedia Bez smyczy niemiłosiernie wykpiwa kryzys wieku średniego i sławetne męskie przekonania o łatwości podrywania dziewczyn, które przecież tylko czekają, aż jakiś stary żonkoś zaproponuje im seks. Czy nie tak myśli o sobie wielu facetów? Zwłaszcza, gdy 40-tka na karku, a rutyna codziennego życia zaczyna uwierać i denerwować? W takiej sytuacji są dwaj kumple, których żony wpadają na świetny pomysł: dają swoim mężom tydzień wolnego od małżeństwa. Niedoszli playboye dostają przepustkę do wymarzonego życia samonego singla. Jak ostro będą imprezować spuszczeni ze smyczy panowie? Tego nie powiem, ale zdradzę tylko, że dzięki temu sprytnemu fortelowi panie również mają wolne. I chociaż nie pragną zaszaleć i nie szukają odmiany – życie potrafi czasem spłatać niezłego figla.
Ciekawy scenariusz, dobre dialogi i niezła gra aktorska – to już całkiem sporo jak na niskobudżetową komedię. Aktorzy też niczego sobie, bo gra m.in. Owen Wilson i Christina Applegate. Film najlepiej trafi do ludzi w średnim wieku bo oni autentycznie mają takie problemy, jakie tu oglądamy. Mają lub mogliby mieć. Potrafią je zrozumieć. Każdy ma swoje tęsknoty i fantazje, których raczej nigdy nie zrealizuje. Oczywiście te „życiowe prawdy” są tu zgrabnie wykrzywione i film ma nieco moralizatorski wydźwięk, ale sporo jest dobrych obserwacji i celnych spostrzeżeń (na przykład scena w kawiarni, gdy Rick niezdarnie podrywa seksowną barmankę i zostaje wyśmiany przez jej kolegę – samo życie). Co najważniejsze – jest też dużo humoru sytuacyjnego, a scenka w jacuzzi po prostu rozwala (jednak nie polecam oglądania tego fragmentu z dziećmi). Bracia Farrelly spisali się całkiem dobrze. Wprawdzie na ich poprzednim filmie Dziewczyna moich koszmarów bawiłem się znacznie lepiej, ale za to ich kolejne dzieło okazało się kompletnie niestrawne – Głupi, głupszy, najgłupszy to film dla debili, zabrakło w nim smaku i klasy. Bez smyczy posiada jedno i drugie.
Ciekawy scenariusz, dobre dialogi i niezła gra aktorska – to już całkiem sporo jak na niskobudżetową komedię. Aktorzy też niczego sobie, bo gra m.in. Owen Wilson i Christina Applegate. Film najlepiej trafi do ludzi w średnim wieku bo oni autentycznie mają takie problemy, jakie tu oglądamy. Mają lub mogliby mieć. Potrafią je zrozumieć. Każdy ma swoje tęsknoty i fantazje, których raczej nigdy nie zrealizuje. Oczywiście te „życiowe prawdy” są tu zgrabnie wykrzywione i film ma nieco moralizatorski wydźwięk, ale sporo jest dobrych obserwacji i celnych spostrzeżeń (na przykład scena w kawiarni, gdy Rick niezdarnie podrywa seksowną barmankę i zostaje wyśmiany przez jej kolegę – samo życie). Co najważniejsze – jest też dużo humoru sytuacyjnego, a scenka w jacuzzi po prostu rozwala (jednak nie polecam oglądania tego fragmentu z dziećmi). Bracia Farrelly spisali się całkiem dobrze. Wprawdzie na ich poprzednim filmie Dziewczyna moich koszmarów bawiłem się znacznie lepiej, ale za to ich kolejne dzieło okazało się kompletnie niestrawne – Głupi, głupszy, najgłupszy to film dla debili, zabrakło w nim smaku i klasy. Bez smyczy posiada jedno i drugie.