HITCHCOCK
Hitchcock
2012, USA
biograficzny, reż. Sacha Gervasi
Czy można zrobić film o powstawaniu filmu? Jak widać – można. Powiem więcej – taki film może być dobry i wciągający, jak widać na przykładzie Hitchcocka. Jest to bowiem opowieść o jednym z największych twórców w historii kina i jego największym dziele. Alfred Hitchcock, geniusz kina, twórca dreszczowców, mistrz suspensu. Dumny Anglik niedoceniony przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej – aż niewiarygodne, że nigdy nie dostał Oscara. Reżyser, którego zna każdy. Chyba samej Akademii brak wiedzy ze sztuki filmowej, co zresztą widać każdego roku po jej werdyktach. Film o Hitchcocku ma jedną nominację – za charakteryzację. Za to Lincoln Spielberga – 12. Oscary to szczyt ignorancji USA wobec reszty świata. Amerykańskie nagrody dla amerykańskich filmów kręconych dla Amerykanów.
Od razu na wstępie powiem, że Hitchcock to film specyficzny. Nie jest typową biografią, chociaż znakomicie przedstawia problemy, rozterki i trudny charakter wielkiego reżysera. To jednak tylko krótki fragment jego życia – ten poświęcony tworzeniu filmu Psychoza. Jeśli ktoś nie zna tego filmu, (to powinien się wstydzić…) to nie ma po co oglądać debiutanckiego dzieła pana Gervasi. Nic z niego nie zrozumie, nie uchwyci smaczków i subtelnych aluzji, nie poczuje klimatu opowieści, nie będzie w stanie się nią rozkoszować i docenić choćby słynnej sceny pod prysznicem czy wspaniale oddanych emocji reżysera przeżywanych podczas premiery, gdy ukradkiem obserwował reakcję widowni. Czytałem recenzje w stylu „zero akcji, zero intrygi, nuda” – i to poniekąd prawda. To film dla smakoszy. Jeśli ktoś oczekiwał intrygi i akcji po filmie o Hitchcocku, to trafił jak kulą w płot. To tak jakby poszedł do filharmonii i wrócił rozczarowany, że nie było ostrych gitar i mocnej perkusji. To nie ten koncert. A na ekranie prawdziwy aktorski koncert grają Anthony Hopkins i Helen Mirren, a w ich tle także Scarlett Johansson. Świetnie oddana atmosfera tamtych czasów i doskonałe, pełne sarkazmu dialogi. Trudno uwierzyć, jakie trudności napotykał Hitchcock ze strony niechętnej mu wytwórni (Hollywood zawsze go ignorowało), która na jego pracy zarabiała krocie. Musiał sam finansować film, dogadywać się z cenzurą (wtedy nie wolno było pokazywać nagości, sceny morderstwa ani… muszli klozetowej), a jednocześnie walczyć o zagrożoną równowagę w małżeństwie. To Alma, żona reżysera, jest cichą bohaterką obrazu – doradczyni i pierwsza recenzentka jego prac, wiernie trwająca u boku męża i cierpliwie znosząca życie w jego cieniu.
Polska premiera filmu dopiero w marcu (co zrobić – tak to już jest nad Wisłą), ale tym razem warto poczekać. Hitchcock to prawdziwa uczta dla miłośników kina. Ale to wytrawne danie w ekskluzywnej restauracji, a nie tania kanapka w McDonald’s. Nie dla wszystkich.
W tym samym czasie co omawiany Hitchcock, miała miejsce premiera innego obrazu o tym wybitnym reżyserze, tym razem nakręconego wokół filmu Ptaki i postaci grającej główna rolę Tippi Hedren. Dziewczyna Hitchcocka to produkcja telewizyjna HBO, która przedstawia mistrza w zupełnie innym świetle.
Od razu na wstępie powiem, że Hitchcock to film specyficzny. Nie jest typową biografią, chociaż znakomicie przedstawia problemy, rozterki i trudny charakter wielkiego reżysera. To jednak tylko krótki fragment jego życia – ten poświęcony tworzeniu filmu Psychoza. Jeśli ktoś nie zna tego filmu, (to powinien się wstydzić…) to nie ma po co oglądać debiutanckiego dzieła pana Gervasi. Nic z niego nie zrozumie, nie uchwyci smaczków i subtelnych aluzji, nie poczuje klimatu opowieści, nie będzie w stanie się nią rozkoszować i docenić choćby słynnej sceny pod prysznicem czy wspaniale oddanych emocji reżysera przeżywanych podczas premiery, gdy ukradkiem obserwował reakcję widowni. Czytałem recenzje w stylu „zero akcji, zero intrygi, nuda” – i to poniekąd prawda. To film dla smakoszy. Jeśli ktoś oczekiwał intrygi i akcji po filmie o Hitchcocku, to trafił jak kulą w płot. To tak jakby poszedł do filharmonii i wrócił rozczarowany, że nie było ostrych gitar i mocnej perkusji. To nie ten koncert. A na ekranie prawdziwy aktorski koncert grają Anthony Hopkins i Helen Mirren, a w ich tle także Scarlett Johansson. Świetnie oddana atmosfera tamtych czasów i doskonałe, pełne sarkazmu dialogi. Trudno uwierzyć, jakie trudności napotykał Hitchcock ze strony niechętnej mu wytwórni (Hollywood zawsze go ignorowało), która na jego pracy zarabiała krocie. Musiał sam finansować film, dogadywać się z cenzurą (wtedy nie wolno było pokazywać nagości, sceny morderstwa ani… muszli klozetowej), a jednocześnie walczyć o zagrożoną równowagę w małżeństwie. To Alma, żona reżysera, jest cichą bohaterką obrazu – doradczyni i pierwsza recenzentka jego prac, wiernie trwająca u boku męża i cierpliwie znosząca życie w jego cieniu.
Polska premiera filmu dopiero w marcu (co zrobić – tak to już jest nad Wisłą), ale tym razem warto poczekać. Hitchcock to prawdziwa uczta dla miłośników kina. Ale to wytrawne danie w ekskluzywnej restauracji, a nie tania kanapka w McDonald’s. Nie dla wszystkich.
W tym samym czasie co omawiany Hitchcock, miała miejsce premiera innego obrazu o tym wybitnym reżyserze, tym razem nakręconego wokół filmu Ptaki i postaci grającej główna rolę Tippi Hedren. Dziewczyna Hitchcocka to produkcja telewizyjna HBO, która przedstawia mistrza w zupełnie innym świetle.