GOD BLESS AMERICA Boże błogosław Amerykę

God Bless America Boże błogosław Amerykę recenzjaGOD BLESS AMERICA
Boże błogosław Amerykę

2011, USA
dramat, komedia, reż. Bobcat Goldthwait

Pamiętacie znakomity film Joela Schumachera Upadek z Michaelem Douglasem? Albo jeszcze starszy klasyk Bonnie i Clyde? Satyryczny obraz Boże błogosław Amerykę ma w sobie coś z obu tych dzieł. Oczywiście daleko mu do ich klasy, bo temat buntu przeciwko społeczeństwu ma tu zupełnie inny wymiar – zdecydowanie bardziej komediowy i mocno ironiczny. Bohaterem jest bezrobotny i śmiertelnie chory Frank (Joel Murray), który obserwując staczające się coraz bardziej po równi pochyłej społeczeństwo, zidiocenie mediów i obowiązujących norm, postanawia zabić wszystkich irytujących go ludzi, zaczynając od głupawej celebrytki. W dziele zniszczenia towarzyszy mu nastoletnia uczennica, która ma identyczne spojrzenie na świat. O ile jej postać może nieco denerwować, bo kompletnie odrealnia historię, to jednak Frank i Roxy – niczym Bonnie i Clyde, tworzą na ekranie świetny duet, a ich determinacja pochłania widza bez reszty.
   Nawet jeśli cała historia jest mocno absurdalna, to ogląda się ją znakomicie. Któż z nas nie chciałby czasem zostać Frankiem choć na kilka minut? Ile razy irytują nas codzienne przejawy chamstwa, wobec których jesteśmy bezradni? Frank załatwia sprawy szybko i skutecznie. Gdy facet zajmuje swoją bryką dwa miejsca parkingowe – wydaje na siebie wyrok. Jak bardzo by się to u nas przydało. Zaś scena skasowania hałaśliwych popcornożerców siorbiących colę i używających komórki w kinie – bezcenna. Sam bym to wielokrotnie zrobił. Reżyser celnie punktuje debilizm współczesnego społeczeństwa i upadek poziomu mediów, lansujących beztalencia na wielkie gwiazdy. Identycznie jest w Polsce, gdzie poziom dziennikarstwa drastycznie spada, a żądne sensacji media chętnie powielają złe wzorce z Zachodu i zza Oceanu. Film Goldthwaita jest lekki w odbiorze i mimo przewidywalnego zakończenia jest wart polecenia. Zwłaszcza tym, którzy nagminnie łamią normy społeczne, czy to na ulicy, parkingu czy w kinie. Może po seansie w ich nieskażonych myślą głowach pojawi się coś na kształt refleksji?
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: