POSSESSION Kronika opętania

Possession Kronika opętania recenzjaPOSSESSION
Kronika opętania

2012, USA, Kanada
horror, reż. Ole Bornedal
altaltaltaltalt

Egzorcysta w wersji dla 12-latków? Jeśli nie, to na pewno coś w tym stylu. Kronika opętania (jaka kronika u licha?) to horror o dziewczynce opętanej przez demona. Były dziesiątki takich historii i wszystkie podobne. W filmie duńskiego reżysera jest jedna zmiana – zamiast szatana, diabła i jak go tam zwał, jest nasz polski dybuk, który uroczo zapowiada  „zjem twoje serce, zjem twoje serce”. Poza tym drobiazgiem reszta jest typowa i schematyczna, co wcale nie oznacza, że film jest zły i nie warto. Warto, jeśli ktoś lubi takie klimaty. Nie warto, jeśli szukamy mocnych wrażeń i dużej ilości rażących scen. Kronika opętania nikogo nie wystraszy, niemniej jest godna uwagi. Fabuła prosta jak drut – duch zmarłej osoby tym razem jest uwięziony w antycznej skrzynce, którą ojciec kupuje córce na wyprzedaży garażowej. Gdy jej ciało zostaje opętane, rozwiedzeni rodzice próbują za wszelką cenę szukać ratunku. Jako że dybuk jest żydowski (ale gada po polsku, nie po hebrajsku), ojciec prosi o pomoc lokalną społeczność żydowską. Tyle. Pal licho treść, skupmy się na wykonaniu. Aktorstwo jest na pewno mocną stroną filmu, zwłaszcza Jeffrey Dean Morgan dobrze wypada w roli zatroskanego ojca. Drugi plus za klimat opowieści i stopniowe budowanie nastroju. Jest to robione konsekwentnie, jednak nie jest to klimat grozy, a tego powinniśmy szukać w horrorach. Niestety prawdziwego strachu tutaj niewiele (jeśli w ogóle), zaś trochę zbyt dużo wątków pobocznych (rozwód bohatera, próba budowania relacji z córkami). Ale z drugiej strony –  trzeba niezłego wizjonera, by na tak ogranych schematach zbudować naprawdę straszny, niepokojący horror. Trzeba pewnej dozy oryginalności, aby widz nie miał wrażenia, że to wszystko już było. Mniejszą ilość scen opętania można wytłumaczyć tym, iż film oparto na faktach, trudno więc było oczekiwać takich wygibasów, jakie mieliśmy w innych podobnych produkcjach, gdzie często wyobraźnia reżyserów trochę za bardzo ich ponosi. Suma sumarum obejrzeć można, Wprawdzie szału nie ma, ale wstydu też.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: