JACK AND DIANE Jack i Diane

Jack Diane recenzja Juno TempleJACK AND DIANE
Jack i Diane

2012, USA
melodramat, reż. Bradley Rust Gray

Jack i Diane to dwie nastolatki, które spotykają się w Nowym Jorku i ulegają wzajemnej fascynacji. Diane (Juno Temple) jest wrażliwa i niewinna, z kolei Jack (Riley Keough, wnuczka Elvisa Presleya) to typowa chłopczyca, co widać nawet po męskim imieniu. W zasadzie nie potrafię więcej napisać o fabule, bo jej po prostu nie ma w tym filmie. Dziewczyny się zakochują, spędzają razem namiętną noc, przeżywają pierwsze uniesienia i rozczarowania, wreszcie rozważają, co zrobić, aby ich miłość przetrwała, gdy Diane wyjedzie do Francji. I to by było na tyle, gdyby nie wilkołacze wizje, wywoływane u Diane przez nowo odkryte pożądanie seksualne. Wizje te przybierają postać żywiącego się ludzkimi wnętrznościami potwora, który w filmie pojawia się kilkakrotnie, za każdym razem ku sporej uciesze widowni. Pomysł, który miał dodać obrazowi głębi, stał się raczej elementem odrealniającym tę lesbijską love story (która i bez tego była nudna jak flaki z olejem). O co chodziło reżyserowi? Chyba nie do końca zrozumiałem. W jego opowieści nie ma niczego, co mogłoby zaciekawić widza (poza niezłym aktorstwem, zwłaszcza Juno – aż trudno uwierzyć, że ma w rzeczywistości 23 lata). Tematyka nie jest nowa, a długie, nie posuwające akcji do przodu, ciągnięte na siłę sceny z niewielką ilością dialogów, mogą znużyć nawet najbardziej wytrwałych. A już reklamowanie filmu jako horror jest totalnym nieporozumieniem. To pozycja wydumana, przeintelektualizowana, i przeznaczona dla wąskiego grona odbiorców.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: