RABBIT HOLE
Pomiędzy światami
2010, USA
dramat, reż. John Cameron Mitchell





Jaka jest najlepsza rola Nicole Kidman? Czy oscarowa kreacja w filmie Godziny? Niekoniecznie. Poważnym kandydatem na pewno byłaby postać Bekki w subtelnym filmie Pomiędzy światami. To świetnie pokazane studium rozpaczy po stracie jedynego dziecka, a bohaterka stara się odkryć, co powinna zrobić w takiej sytuacji. Jak żyć dalej, skoro twój dotychczasowy świat się zawalił? Jak odnaleźć radość, gdy wszystko wokół przypomina ci o przeżytej tragedii? Takie pytania można mnożyć, a obraz Johna Camerona Mitchella wcale nie ma ambicji na wszystkie odpowiadać. Odpowiedzi po prostu nie istnieją. Każdy z nas reagowałby inaczej. Jesteśmy świadkami, jak ze śmiercią dziecka (kilkuletni Danny został potrącony przez samochód) próbują sobie poradzić młodzi małżonkowie. Howie wydaje się być facetem twardo stąpającym po ziemi – stara się żyć normalnie, chodzi na terapię grupową, lecz zarazem wciąż zadręcza się oglądaniem filmu z synkiem. Becca dla odmiany rzuca się w wir domowych zajęć. Wykonuje je mechanicznie, niczym robot. Dla niej świat się skończył – w tym nowym, bez Danny’ego nie potrafi się odnaleźć. Może stąd wziął się nieco mylący (bo nie ma tutaj mowy o zjawiskach nadprzyrodzonych, a porównywanie filmu przez dystrybutora do Uwierz w ducha czy Innych, jest nie na miejscu), ale w sumie dość trafny polski tytuł filmu. Z każdym kolejnym dniem Becca i Howie oddalają się od siebie, ale reżyser nie popada w banały typu rozwód czy alkoholizm. Obserwujemy jedynie bardzo głęboki kryzys w tym wzorowym niegdyś małżeństwie. Obydwoje nie radzą sobie z emocjami. Widzimy rozpaczliwe próby kontaktu, jak choćby zakończona kłótnią próba namówienia żony na seks, ale to wszystko jest daremne. Musi minąć trochę czasu. Musi coś się zmienić. Howie niebezpiecznie zbliża się do koleżanki z terapii, która w przeciwieństwie do żony chętnie wysłuchuje jego problemów. Becca z kolei decyduje się na bardzo ryzykowny i niezrozumiały krok – zaprzyjaźnia się z młodzieńcem, który potrącił jej synka. Nieoczekiwanie właśnie ta znajomość przywraca równowagę w jej życiu.
Znakomite aktorstwo Nicole Kidman, świetna rola Aarona Eckharta, doskonałe dialogi (nic dziwnego, scenariusz został oparty na uhonorowanej w 2007 roku Nagrodą Pulitzera sztuce Davida Lindsaya-Abaire’a), umiejętnie dawkowane napięcie – wszystko to razem daje rewelacyjny efekt. Dobre, dojrzałe kino dla wrażliwych ludzi. Temat żałoby jest rzadko poruszany w filmach amerykańskich, ale Mitchell zrobił to bardzo umiejętnie. Nie moralizuje, nie narzuca własnego zdania. Pokazuje, że to indywidualna sprawa każdej osoby. Akcja rozwija się bardzo wolno, co może przeszkadzać, ale to nie jest film dla wszystkich. Nie oczekujmy tempa, skoro świat bohaterów stanął w miejscu. Trzeba utrafić z nastrojem, aby docenić ten obraz. Jednak warto to zrobić.
Znakomite aktorstwo Nicole Kidman, świetna rola Aarona Eckharta, doskonałe dialogi (nic dziwnego, scenariusz został oparty na uhonorowanej w 2007 roku Nagrodą Pulitzera sztuce Davida Lindsaya-Abaire’a), umiejętnie dawkowane napięcie – wszystko to razem daje rewelacyjny efekt. Dobre, dojrzałe kino dla wrażliwych ludzi. Temat żałoby jest rzadko poruszany w filmach amerykańskich, ale Mitchell zrobił to bardzo umiejętnie. Nie moralizuje, nie narzuca własnego zdania. Pokazuje, że to indywidualna sprawa każdej osoby. Akcja rozwija się bardzo wolno, co może przeszkadzać, ale to nie jest film dla wszystkich. Nie oczekujmy tempa, skoro świat bohaterów stanął w miejscu. Trzeba utrafić z nastrojem, aby docenić ten obraz. Jednak warto to zrobić.