CHAINED
Chained
2012, USA
thriller, reż. Jennifer Chamber Lynch
Zacznę od tego, że reżyserką filmu jest nie kto inny, tylko córka samego mistrza kinematografii, Davida Lyncha. Jakie są jego filmy wie każdy, kto choć jeden oglądał. Więcej pytań niż odpowiedzi i ogromne pole do interpretacji. Jak ktoś to lubi – to mistrzostwo świata. Jak nie – strata czasu. Chained warto obejrzeć, chociaż ciągnie się jak flaki z olejem. Ale na pewno intryguje. Opowiada historię 8-letniego Tima, który wraz z matką wsiada do taksówki psychopaty, seryjnego mordercy (świetna rola Vincenta D’Onofrio) i zostaje uprowadzony. Śmierć matki jest dopiero początkiem jego koszmaru. Przykuty łańcuchem jest przez kilka lat więziony i zmuszany do grzebania zwłok kolejnych ofiar Boba. Czy nastoletni Tim (Eamon Farren) będzie umiał uwolnić się od swojego prześladowcy? Nawet gdyby, to jak lata męki i przyuczania do „zawodu” wpłyną na jego psychikę? Czy z takim piętnem można prowadzić normalne życie? Ten film nie daje odpowiedzi (kłania się sławny tatuś). On raczej skłania do refleksji. Ilu jest takich zwyrodnialców? Skąd się biorą – bo przecież nie rodzą się psycholami. Ilu ludzi ginie bez śladu? Można tak długo wymieniać. Ale to wcale nie znaczy, że Chained to jakieś ważne i wybitne dzieło. Przeciwnie. Film nie trzyma w napięciu, jest raczej nużący i ponury. A jednak ma coś w sobie. Trudno to zdefiniować. Nieprzewidywalność? Chyba nie. Od pewnego momentu wiemy, że Królik (tak zboczeniec nazywa przybranego „syna”) nie zginie. Oczekiwanie nieuniknionego? Może klimat grozy? Inne kobiety konają poza kadrem. Lynch celowo nie epatuje przemocą na ekranie. Wystarczy sama wiedza, że one tam giną. To robi wrażenie. Proste środki, ale jak umiejętnie użyte. Za te drobne smaczki należą się brawa. Fanom Davida Lyncha film się spodoba. Ja jednak chcę o nim szybko zapomnieć. Nie oceniam go wysoko, bo to nie moje klimaty. Doceniam kunszt i drobiazgi, ale całość mnie wynudziła i zniesmaczyła. Jeśli ktoś ma ochotę na studium psychologiczne czlowieka od dziecka zmuszonego do akceptowania rzeczy nieakceptowalnych – polecam. Pozostałym niekoniecznie.