GIRL FIGHT Dziewczyńskie porachunki

Girl Fight Dziewczyńskie porachunki recenzjaGIRL FIGHT
Dziewczyńskie porachunki

2011, Kanada, USA
dramat, reż. Stephen Gyllenhaal

Dziewczyńskie porachunki to kolejny przykład kina zaangażowanego – tym razem fabularyzowana opowieść o napaści grupy koleżanek na swoją przyjaciółkę ma zwrócić naszą uwagę na problem przemocy wśród nastolatków. Niczym fala w wojsku, jest to poniekąd temat tabu. Młodzi boją się o tym mówić bo dorośli i tak nie będą w stanie obronić ich przed zemstą rówieśników. Z kolei rodzice dziecka, bez względu na rozmiar popełnionej zbrodni, zawsze stają w jego obronie. Nic dziwnego, bestialstwo jest często pochodną wyniesionych z domu doświadczeń. Bohaterka filmu Haley, za wszelką cenę pragnie być popularna w swojej szkole. Prostą drogą do celu wydaje się trzymanie z pewną siebie Alexą, której zachowanie kiedyś nieprzychylnie komentowała w sieci. Zdzirowate koleżanki Alexy nie akceptują nowej towarzyszki i postanawiają dać jej bolesną nauczkę – biją ją do nieprzytomności, nagrywając zdarzenie telefonem komórkowym. Umieszczenie filmu w sieci ma skompromitować ofiarę. Gdy prawda wychodzi na jaw i młode psychopatki zostają aresztowane, wybucha skandal obyczajowy. Żądne sensacji media nie liczą się z uczuciami Haley i zrozpaczonych rodziców (w roli matki Anne Heche). Ważne jest tylko to, jak można dobrze sprzedać temat i zwiększyć widownię. W efekcie Alexa i jej świta przedstawiane są jako ofiary nagonki matki Haley, która domaga się sprawiedliwości dla swojej córki i przykładnego ukarania winnych. A za samo uprowadzenie w USA grozi dożywocie…
   Film tylko naświetla pewien problem, którego skala jest ogromna. Fałszywie rozumiana wolność, kusząca i łatwa sława po publikacji kontrowersyjnych materiałów w Internecie, wszystko to prowokuje zachowania, które kiedyś były nie do przyjęcia. Na tragediach ludzkich żerują media, bo przecież nic tak dobrze się nie sprzedaje jak cierpienie innych ludzi. To są problemy, na które nie ma prostych odpowiedzi. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami film tylko je przypomina i uświadamia. W sumie jest dość ciekawy i dobrze zagrany. Nie udziela żadnych odpowiedzi bo też nie może ich udzielać. Każdy przypadek jest inny. Pokazuje jednak ogromne rozterki ofiary napadu, która nie jest osobą tak bezwzględną jak jej oprawczynie i nie szuka zemsty. Zakończenie filmu nieco rozczarowuje i zupełnie nie przystaje do realiów – zasądzone wyroki są po prostu śmiesznie niskie, jeśli weźmiemy pod uwagę surowość amerykańskiego prawodawstwa. Trudno mi też uwierzyć we wspaniałomyślne wybaczenie osobom, które są bezczelne i nie wykazują skruchy. Ale film na pewno warto obejrzeć, a po emisji zastanowić się, czy poruszony temat nie dotyka naszych dzieci. Niekoniecznie w tej postaci – w końcu istnieje wiele form przemocy. Tylko jak się tego dowiedzieć?
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: