THAT’S MY BOY Spadaj, tato

That's My Boy Spadaj tato recenzja SandlerTHAT’S MY BOY
Spadaj, tato

2012, USA
komedia, reż. Sean Anders

Chyba muszę zacząć się przyzwyczajać, że jeśli w komedii gra Adam Sandler, to będzie bardziej żenująco niż śmiesznie. Wprawdzie nie jest aż tak źle, jak w Jack i Jill z 2011 roku, ale też niewiele lepiej. Spadaj, tato ma bardzo dużą szansę obronić Złotą Malinę, którą Jack i Jill zdobył we wszystkich możliwych kategoriach. Jak ktoś lubi takie klimaty to śmiało może obejrzeć i tego gniota. Od razu zaznaczę, że naprawdę lubię komedie. Ale śmieszne i na poziomie, a przynajmniej z jakimś pomysłem. Podobnie jak lubię mięso i nigdy nie pogardzę wybornym stekiem. Ale ten film to nawet nie jest kotlet mielony.
   Spadaj, tato zaczyna się od mocnego akcentu – młoda nauczycielka uwodzi nastolatka, zachodzi z nim w ciążę, za co trafia do więzienia na 30 lat – tak, tak, prawo w USA jest wyjątkowo surowe. Opiekę nad dzieckiem po osiągnięciu pełnoletności przejmuje biologiczny ojciec, ale jest zbyt niedojrzały, by sprostać temu zadaniu. Akcja przenosi się o 25 lat później. Donny Berger (Adam Sandler), którego największym życiowym osiągnięciem jest to, że zmajstrował dzieciaka nauczycielce, ma kłopoty finansowe. Musi szybko zdobyć dużą gotówkę, by spłacić długi wobec fiskusa. Postanawia odszukać syna, który już dawno temu odciął się od niechlubnej przeszłości, zmienił nazwisko i właśnie zamierza się ożenić. Nikt nie wie, że Donny to jego ojciec.
   Zastanawiam się, czy jest sens obszernie pisać o słabościach tego filmu. Chyba nie. Nie w kraju, gdzie ludzie tłumnie walą na Kac Wawa czy Ciacho. Powoli tracę szacunek dla Sandlera, który rozmienia się na drobne w coraz gorszych produkcjach. Spadaj, tato jedzie po bandzie bez żadnego umiaru. Seks z nieletnim, przypadkowa ciąża, fatalne rodzicielstwo, niedojrzały ojciec zachowujący się jak nierozgarnięty nastolatek, ksiądz bokser bijący niedoszłego pana młodego, niewyżyta seksualnie babcia, tańcząca na rurze słonica, wreszcie idiotyczny wątek kazirodczy. To wszystko chyba miało być śmieszne, ale nie jest. Nagromadzenie idotyzmów jest zbyt duże nawet jak na komedię. Mówię o filmach dla ludzi z IQ wyższym niż, powiedzmy, 20. Bo ta reszta na pewno będzie się świetnie bawić. Ludziom choć trochę inteligentnym (albo mającym się za takich) radzę omijać ten film szerokim łukiem. Szkoda czasu.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: