DIAZ: DON’T CLEAN UP THIS BLOOD
Diaz
2012, Francja, Włochy, Rumunia
dramat, reż. Deniele Vicari
Film nosi wymowny podtytuł: Nie zmywajcie tej krwi – innymi słowy: pamiętajcie o tym, co się tu zdarzyło. Przedstawia opartą na faktach historię brutalnego ataku policji na alterglobalistów podczas szczytu państw G8 w Genui w lipcu 2001 roku. Podczas tych starć zginął 23-letni Carlo Giuliani, który stał się symbolem społecznych niepokojów i walki z systemem.Został postrzelony w głowę, a następnie dwukrotnie przejechany policyjnym land roverem. Szacuje się, że w masowych protestach przeciwko polityce grupy ośmiu najbardziej wpływowych państw świata wzięło udział 300 tysięcy osób. Nie były to pokojowe demonstracje. Policja była zmuszona do użycia siły, ale też znacznie przekraczała swoje uprawnienia. Właśnie na tym aspekcie skupia się omawiany film. Osią akcji jest brutalny atak sił policji na szkołę Diaz, która służyła jako noclegownia i miejsce spotkań dla uczestników demonstracji. Pod osłoną nocy policja wkroczyła i zmasakrowała bezbronnych, wybudzonych ze snu i nie stawiających oporu ludzi, a następnie fałszowała dowody ich winy. Wśród zatrzymanych było wiele przypadkowych osób i dziennikarzy. Policjanci byli bezwzględni, a ich bestialski napad nie miał nic wspólnego z obroną konieczną czy przestrzeganiem prawa. Vicari idzie dalej – pokazuje oburzające zachowania na komisariacie wobec zatrzymanych. Mamy więc ostre bicie (brytyjskiego dziennikarza Marka Covella katowali przez 10 minut, tylko cudem wybudził się z śpiączki), słynne „ścieżki zdrowia” (dobrze znane w PRL z praktyk ZOMO) i poniżanie (przesłuchiwanej kobiecie każą rozberać się do naga).
Vicaro przeczytał tysiące stron akt sądowych i nakręcił nieomal dokument, jednak pominął agresję i awanturnictwo zorganizowanych grup anarchistów. To nie jest film o protestach przeciwko G8. To jest film o dokonaniu bestialskiej zbrodni w majestacie prawa. Sam atak na szkołę Diaz, w której nikt przecież nie wszynał burd, miał charakter odwetowy i z pewnością był złamaniem prawa. Niczym nie da się usprawiedliwić katowania śpiących ludzi. Zbrodnia popełniona w białych rękawiczkach nie przestaje być zbrodnią. To właśnie chciał światu uświadomić reżyser. Zainteresowanym tematem polecam interesujący wywiad z reżyserem, którego krótki fragment zacytuję: „W lipcu 2008 roku zakończyła się pierwsza część procesu w sprawie szefów policji oskarżonych o masakrę w szkole Diaz. Wszyscy podejrzani zostali uniewinnieni. W tym momencie obecni na sali uczestnicy tej rzezi i ich rodzice zaczęli krzyczeć, że ten wyrok to hańba. Najbardziej utkwiła mi w pamięci pewna Niemka, która powiedziała, że już nigdy nie postawi stopy we Włoszech. To była chwila w której poczułem ogromny wstyd za moją ojczyznę. Nie mogłem uwierzyć, że coś takiego stało się w moim kraju.”
Łamanie praw człowieka w wielu krajach, zwłaszcza w Afryce i Azji, stało się normą. Organizacje pokojowe rzadko interweniują. Stany Zjednoczone wkraczają tylko wtedy, gdy mają w tym swój interes. W Europie, gdzie uważamy się za bardziej cywilizowanych od innych, takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Jeśli tak się dzieje, trzeba to napiętnować. Ale najpierw – trzeba o tym wiedzieć. Diaz i podobne mu filmy taką wiedzę przybliżają. Dobre, mocne kino. Trochę za bardzo o charakterze dokumentu, bez głębszych analiz sytuacyjnych (nie dowiadujemy się, kto i dlaczego zaplanował pacyfikację szkoły) i charakterologicznych (brak przedstawienia bohaterów, z którymi można się identyfikować), ale film na pewno wart obejrzenia. Nasi dystrybutorzy jak zwykle mocno spóźnieni – film dostępny od lutego, polska premiera w listopadzie.
Vicaro przeczytał tysiące stron akt sądowych i nakręcił nieomal dokument, jednak pominął agresję i awanturnictwo zorganizowanych grup anarchistów. To nie jest film o protestach przeciwko G8. To jest film o dokonaniu bestialskiej zbrodni w majestacie prawa. Sam atak na szkołę Diaz, w której nikt przecież nie wszynał burd, miał charakter odwetowy i z pewnością był złamaniem prawa. Niczym nie da się usprawiedliwić katowania śpiących ludzi. Zbrodnia popełniona w białych rękawiczkach nie przestaje być zbrodnią. To właśnie chciał światu uświadomić reżyser. Zainteresowanym tematem polecam interesujący wywiad z reżyserem, którego krótki fragment zacytuję: „W lipcu 2008 roku zakończyła się pierwsza część procesu w sprawie szefów policji oskarżonych o masakrę w szkole Diaz. Wszyscy podejrzani zostali uniewinnieni. W tym momencie obecni na sali uczestnicy tej rzezi i ich rodzice zaczęli krzyczeć, że ten wyrok to hańba. Najbardziej utkwiła mi w pamięci pewna Niemka, która powiedziała, że już nigdy nie postawi stopy we Włoszech. To była chwila w której poczułem ogromny wstyd za moją ojczyznę. Nie mogłem uwierzyć, że coś takiego stało się w moim kraju.”
Łamanie praw człowieka w wielu krajach, zwłaszcza w Afryce i Azji, stało się normą. Organizacje pokojowe rzadko interweniują. Stany Zjednoczone wkraczają tylko wtedy, gdy mają w tym swój interes. W Europie, gdzie uważamy się za bardziej cywilizowanych od innych, takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Jeśli tak się dzieje, trzeba to napiętnować. Ale najpierw – trzeba o tym wiedzieć. Diaz i podobne mu filmy taką wiedzę przybliżają. Dobre, mocne kino. Trochę za bardzo o charakterze dokumentu, bez głębszych analiz sytuacyjnych (nie dowiadujemy się, kto i dlaczego zaplanował pacyfikację szkoły) i charakterologicznych (brak przedstawienia bohaterów, z którymi można się identyfikować), ale film na pewno wart obejrzenia. Nasi dystrybutorzy jak zwykle mocno spóźnieni – film dostępny od lutego, polska premiera w listopadzie.