JESTEŚ BOGIEM

Jesteś Bogiem recenzja Paktofonika MagikJESTEŚ BOGIEM
2012, Polska
biograficzny, dramat, reż. Leszek Dawid
wyst. Marcin Kowalczyk, Dawid Ogrodnik, Tomasz Schuchardt
altaltaltaltalt

Jesteś Bogiem to filmowa historia Paktofoniki – legendarnego polskiego zespołu hip-hopowego, który na przełomie wieku był „głosem pokolenia” młodych ludzi z polskich blokowisk. Najpierw podam kilka faktów, bo wbrew pozorom i temu, co nam zaczynają wmawiać recenzenci, kult zespołu wcale nie jest tak wielki i nie każdy wie, kim był Magik – choć oczywiście film Leszka Dawida szybko to zmieni. Paktofonika to zespół muzyczny, stworzony przez trzech kumpli z Katowic i Mikołowa (Piotr Łuszcz „Magik„, Sebastian Salbert „Rahim” i Wojciech Alszer „Fokus„). Nazwę, oznaczającą „pakt zawiązany przy brzmieniu głośnika”, wymyślili Magik i Rahim. Paktofonika działała w latach 1998-2003 i wydała tylko dwie płyty i jedną EPkę. Jej siłą był przede wszystkim autentyzm tekstów, szczery przekaz trafiający idealnie w potrzeby młodych ludzi. Pod koniec 2000 roku ukazał się debiutancki album Kinematografia. Kilka dni później Magik popełnił samobójstwo. Kto z Was o tym wiedział przed premierą filmu? Wiele osób? Nie sądzę, chociaż teraz każdy będzie zgrywał mędrca i znawcę historii tej grupy. Pomysł filmu zrodził się ponad 10 lat temu. Maciej Pisuk szybko napisał scenariusz (konsultując się często z Fokusem i Rahimem), jednak następnie przez kilka lat nie mógł znaleźć reżysera, które podejmie wyzwanie przeniesienia skryptu na ekran. Odważył się dopiero Leszek Dawid, którego pierwszy film Ki zebrał znakomite recenzje. Tak oto film Jesteś Bogiem właśnie trafił na polskie ekrany i od razu został okrzyknięty wielkim wydarzeniem.
   Nie wiem, czy powinno się komentować filmy biograficzne, zwłaszcza te z tragicznym finałem – są one dość specyficzne i mają być hołdem dla przedstawianego bohatera. Ale ponieważ to pierwsze dzieło traktujące o kulturze hip-hopowej w Polsce, o narodzinach tego fenomenu, więc będzie omawiane bardzo szeroko. Czy spływający zewsząd grad pochwał jest zasłużony? Moim zdaniem i tak, i nie. Problem polega na tym, że nie ma żadnego punktu odniesienia – brak innych polskich filmów o podobnej tematyce.
   Film Dawida nieodmiennie kojarzy się z amerykańską produkcją 8 mila, opowiadającą historię Eminema. Tylko że on nagrał kilka platynowych albumów, potwierdzając swoją wielkość i charyzmę. Pytanie, czym sobie zasłużył Magik, by nazywać go legendą, może jest obrazoburcze, ale wielce zasadne. Czy wystarczy zrobić jeden przebój, odebrać sobie życie i już stajesz się nieśmiertelny? Czy wystarczy napisać kilka życiowych tekstów a samemu tchórzliwie uciec od życia, zostawiając innym swoje problemy? To ma być bohaterstwo? Legenda? Notabene w filmie rozterki Magika są dość błahe (rozwód czy zniszczone słuchawki to nie powód, by się zabijać), reżyser nie przedstawił w przekonujący sposób powodu jego tragicznej decyzji. Dużo lepiej pod tym względem spisał się Jan Kidawa-Błoński portretując historię Ryśka Riedla w świetnej biografii Skazany na bluesa. Jeśli już ktoś zasłużył na miano legendy, to prędzej Ryszard Riedel. Leszek Dawid pominął też relacje Magika z jego poprzednim zespołem, Kaliber 44, zupełnie jakby celowo unikał niewygodnych kwestii. Z drugiej strony obraz Dawida nie jest jedynie zapisem tragicznej historii człowieka, który nie umiał odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. To nie jest film o Magiku, choć trochę tak jest odbierany. To opowieść o początkach Paktofoniki, o raczkującym dopiero w Polsce przemyśle fonograficznym i brutalnych zasadach tego biznesu. Równie ważni są tutaj Fokus i Rahim. Wszyscy trzej zresztą bardzo dobrze odgrywają swoje role. Najlepiej wypada Marcin Kowalczyk jako Magik, ale pozostali dwaj aktorzy też zasługują na pochwały. O samej muzyce nie ma sensu wspominać, bo to oczywiste, że jest niemal non-stop obecna na ekranie. Trudno mi oceniać dobór utworów, ale nie sądzę, by coś ważnego pominięto. W końcu Paktofonika nie nagrała ich zbyt wiele, a poza tym Rahim i Fokus pomagali wybierać. Brzmi to naprawdę dobrze. Oczywiście najlepiej film odbiorą młodzi ludzie zainteresowani hip-hopem, a także ci, którzy przy tej muzyce dorastali i rozumieją specyfikę hip-hopowej kultury, razem z jej wulgaryzmami i luzem. Czy pozostałym ma szansę się spodobać? Raczej umiarkowanie. Osobiście uważam, że peany nad dziełem Dawida są nieco przesadzone. Ale z pewnością jest to kawałek rzetelnego kina, ciekawie portretującego czasy transformacji ustrojowej i warto ten film zobaczyć. Powiem nawet, że trzeba zobaczyć i wyrobić sobie własną opinię.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: