AMBER fałsz

alt   Weekend to czas na podsumowanie tygodnia i różne przemyślenia. Właśnie naszła mnie refleksja odnośnie odchodzącej już w niepamięć sprawy Amber Gold. Niedawno obserwowałem żałosny spektakl w Sejmie, gdzie przez 16 godzin debatowano nad sprawą dotyczącą niewielkiej grupy Polaków, którzy przez swoją głupotę i naiwność powierzyli pieniądze obcemu człowiekowi, a teraz szukają winnych wszędzie poza sobą. Wcześniej nie poświęcono tyle czasu sprawom o wiele ważniejszym, od których zależy los większości społeczeństwa. Ale rozumiem, taka jest potrzeba chwili. Czy komukolwiek chodziło o sprawę? Nie. Czy naprawdę to całe towarzystwo (Kaczyński, Kempa, Kurski, Hofman, Macierewicz) są tak zatoskani losem biednych, pokrzywdzonych Polaków? Oczywiście, że nie. Mają ich głęboko gdzieś. Ale nadarzyła się świetna okazja, by zapolować na premiera, więc trzeba było skorzystać. Wszystkie ręce na pokład. Walić w rząd i Tuska wszystkim, czym się da. Teraz tym łatwiej, że z firmą Marcina P. współpracował pewien młody człowiek, dorosły, odpowiadający sam za swoje życie i postępowanie, ale będący synem premiera. Czy zrobił coś złego? Nie. Połasił się na łatwą kasę, ale zrobił to w czasie, gdy wszyscy, łącznie z najgłośniej dziś krzyczącymi posłami PiS, byli bardzo zadowoleni, że oto powstała konkurencja dla LOTu, że wreszcie będziemy mieli tanie połączenia wewnątrzkrajowe. Dzisiaj nikt się do tego nie przyzna, bo nie wypada. Maricn P. jest be, syn premiera też jest be, więc i premier musi mieć coś za uszami. Logika godna najświatlejszych umysłów jedynej słusznej partii. Ale zostawmy to. W końcu poziom hipokryzji jest wysoki nie tylko w PiS. Cała nasza klasa polityczna nie ma za grosz klasy. Ten 16-godzinny spektakl po raz kolejny dobitnie to pokazał. Osobiste wycieczki, bez żadnych hamulców, bez minimum kultury, pozbawione szacunku dla tego, któremu się on należy z urzędu. Warcholstwo godne dawnej szlachty. Tak oto rozmawiają ze sobą wybrańcy narodu. Ludzie, którzy powinni być wzorem, a przejęli stadionowe maniery od tzw. pseudokibiców (notabene, co za idiotyczne określenie).
   Jakie wnioski panowie posłowie wyciągnęli z tej całej sprawy? Ano nie najmądrzejsze. Najogólniej rzecz biorąc trzeba zwiększyć opiekuńczą rolę państwa i ograniczyć możliwość popełnienia błędu. Co za idiotyzm! Takie myślenie ogranicza także możliwość odniesienia sukcesu, bo dlaczego nie wolno mi zarabiać więcej niż kilka procent oferowane przez banki? Nie tędy droga, drodzy panowie. Nie chodzi o to, by znowu czegoś obywatelowi zabraniać. Już zabraniacie wystarczająco dużo. Nikomu nic do tego, co robię z moimi pieniędzmi. Jeśli chcę nimi napalić w piecu to moja sprawa. Jeśli chcę wręczyć komuś, kto obiecuje złote góry, to też mam prawo tak zadecydować. Ile ostrzeżeń byście nie wymyślili, ilu komisji nadzoru byście nie powołali, to i tak znajdą się ludzie, którzy podejmą ryzyko i źle zainwestują. Popełnią błąd i potem będą mieć pretensje do samego Pana Boga i wszystkich naokoło. Tak samo jest na giełdzie – ludzie bankrutują niemalże z dnia na dzień i nikt nie robi wielkiego szumu. Bo tam wolno? Przecież to państwo stworzyło warunki jej funkcjonowania! A ile pieniędzy straciliśmy przez państwowy ZUS? I to jest w porządku? Tylko jeden Marcin P. jest niedobry? Powtarzam: państwo nie jest od tego, by prowadzić wszystkich za rączkę, bo nie jesteśmy stadem bezwolnych baranów, by nami kierować, mówić która inwestycja tak, a która pod żadnym pozorem nie. Państwo jest od tego, by egzekwować dobre prawo. Tylko tyle i aż tyle. To naszym posłom jakoś umyka. Złodzieje i oszuści byli, są i będą. Chodzi o to, by oszust wiedział, że jak go złapią, to dobiorą mu się do dupy szybko i bardzo boleśnie. Prawo musi być skutecznie egzekwowane bo tylko nieuchronność kary może odstraszyć bandytę, złodzieja, oszusta, gwałciciela itp. To samo dotyczy innych sfer życia. Dlaczego w Niemczech kierowcy jeżdżą przepisowo? Bo mają mądre prawo i je egzekwują. Wiedzą, że znaki i ograniczenia mają jakiś sens. Nie znają atrap radarów czy policjantów zaczajonych w krzakach. Wiedzą, że łamanie przepisów się nie opłaca. Dlaczego w Anglii kibice boją się watrgnąć na boisko? Bo taki człowiek nie wypłaci się do końca życia. A u nas jest monitoring, ochrona, policja, i wszystko to nic nie daje. Przestępca może czuć się bezkarny. Właśnie to trzeba zmienić, drodzy posłowie. Marcin P. pownien był wiedzieć, że jeśli sprzeniewierzy cudze pieniądze, to nieuchronnie pójdzie siedzieć, a jeśli ucieknie za granicę – to i tak ABW go dopadnie. Straci nie tylko swój majątek, ale także żony, dzieci i wujka Kazia, któremu w ostatniej chwili przepisał dom i kilka aut. Nieuchronność kary! To jedyne zabezpieczenie. I powinno dotyczyć wszystkich, od gówniarza kradnącego rower, najemcy nie płacego czynszu czy kierowcy łamiącego przepisy, do prezesa firmy odmawiającej zapłaty podwykonawcy. Wszystkich bez wyjątku, bez względu na skalę. Oczywiście kara byłaby inna, ale jej nieuchronność jest absolutną podstawą. Tylko tak można nauczyć odpowiedzialności za własne czyny. Złodziej dwa razy się zastanowi zanim ukradnie. Oszust będzie kalkulował, czy warto ryzykować. A zwykły obywatel będzie miał możliwość wyboru – czy ma uwierzyć firmie obiecującej ponadprzeciętny zysk, czy też swoje pieniądze nadal trzymać w skarpecie.
   Palenie na stosie Marcina P. jest jedynie tanim chwytem pod publikę. To taki Amber fałsz rządzących. Wiem, że zostali niejako do tego zmuszeni przez naciski mediów i opinii publicznej, bo przecież ludzie skoro mają chleb to domagają się igrzysk. Facet został uznany winnym zanim cokolwiek się wydarzyło. Przypomnę, że po bankructwie OLT Express banki wypowiedziały Marcinowi P. umowy o konta i nawet gdyby chciał wypłacać ludziom pieniądze, to nie bardzo miał jak. Czy chciał – to już inna sprawa. Ale trudno będzie udowodnić mu celowe oszustwo, bo przecież grał na obniżkę cen złota i nawet zabezpieczył się pewną ilością kruszcu. Tak samo makler może zainwestować cudze pieniądze w spółkę giełdową i wszystko stracić – to też nie oszustwo, bo działał w dobrej wierze. Ale czy to kogokolwiek zainteresuje? Czy podniesie się tumult? Raczej nie. I nikt mu nie udowodni, że celowo sprzeniewierzył środki. Oczywiście na Marcina P. natychmiast  znaleziono inne paragrafy, chociaż przez trzy lata działał i nikt go nie niepokoił. Jak widać, wszystko jest względne. Na tym kończy się moja refleksja i zainteresowanie sprawą Amber Gold.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: