PUNCTURE
Wkłucie
2011, USA
dramat, reż. Adam Kassen, Mark Kassen
Chris Evans wcielił się w rolę Mike’a – prawnika walczącego o słuszną sprawę. Jakże wiele podobnych filmów już widzieliśmy. Mimo że jego kancelaria ma problemy finansowe i nie stać jej na walkę z gigantem, Mike wraz ze swoim przyjacielem postanawia zająć się sprawą pielęgniarki, która w pracy skaleczyła się zakażoną strzykawką i zachorowała na AIDS. Okazuje się, że na rynku istnieje bezpieczna strzykawka, eliminująca takie zagrożenia, jednak szpitale odmówiły jej używania, bowiem zerwanie umów z doychczasowymi dostawcami byłoby wbrew interesom wysoko postawionych osób. Prawnicy decydują się wytoczyć proces Związkowi Dostawców Medycznych. Problem w tym, że Mike jest nie tylko utalentowanym prawnikiem, ale też mocno uzależnionym narkomanem.
Generalnie film jest ciekawy, choć zdecydowanie przegadany, ale to wada wszystkich tego typu obrazów. Wątek narkotykowy jest na pewno dość oryginalny, jednak mało wiarygodny. Człowiek tak uzależniony nie miałby szans na sukcesy prawnicze. Zadziwia też jego nagła przemiana moralna. Najpierw bez skrupułów wyłudzał dla oszustów wielkie odzszkodowania, by potem walczyć „o sprawę” przeciwko innym oszustom. Film ma oczywiście bardzo pozytywny przekaz (bezinteresowna walka przeciwko chciwym draniom) pokazując jednocześnie, że w Ameryce można bardzo łatwo każdego zaskarżyć dosłownie o wszystko – to akurat prawda. Niestety ma też nadętą końcówkę, typową dla wielu amerykańskich produkcji – gdy wydaje się, że wszystko jest pozamiatane (tak jak w prawdziwym życiu), to następuje totalny zwrot i mamy kolejną bajkę o Kopciuszku. Bo przecież zło zawsze musi przegrać, a ludzie, zwłaszcza prawnicy, są bardzo szlachetni i zawsze walczą o sprawę, a nie o wielkie pieniądze dla siebie. Co daj Panie Boże, amen.
Generalnie film jest ciekawy, choć zdecydowanie przegadany, ale to wada wszystkich tego typu obrazów. Wątek narkotykowy jest na pewno dość oryginalny, jednak mało wiarygodny. Człowiek tak uzależniony nie miałby szans na sukcesy prawnicze. Zadziwia też jego nagła przemiana moralna. Najpierw bez skrupułów wyłudzał dla oszustów wielkie odzszkodowania, by potem walczyć „o sprawę” przeciwko innym oszustom. Film ma oczywiście bardzo pozytywny przekaz (bezinteresowna walka przeciwko chciwym draniom) pokazując jednocześnie, że w Ameryce można bardzo łatwo każdego zaskarżyć dosłownie o wszystko – to akurat prawda. Niestety ma też nadętą końcówkę, typową dla wielu amerykańskich produkcji – gdy wydaje się, że wszystko jest pozamiatane (tak jak w prawdziwym życiu), to następuje totalny zwrot i mamy kolejną bajkę o Kopciuszku. Bo przecież zło zawsze musi przegrać, a ludzie, zwłaszcza prawnicy, są bardzo szlachetni i zawsze walczą o sprawę, a nie o wielkie pieniądze dla siebie. Co daj Panie Boże, amen.