LUCKY ONE
Szczęściarz
2012, USA
dramat, obyczajowy, romans, reż. Scott Hicks
Trudno uwierzyć, że ulubieniec nastolatek (High School Musical, 17 Again, Ekipa) Zac Efron ma już 25 lat. Wydoroślał (ale nadal ma chłopięcą urodę) i zaczął grać poważne role. Chociaż „grać” to może przesadne określenie w przypadku filmu Szczęściarz, w którym Efron snuje się z jedną miną. Aktorstwo bez wyrazu, coś jak drewniana Kirsten Stewart, ale może taki był zamysł reżysera, bo w końcu Efron gra tutaj osobę spokojną, wyciszoną, zamkniętą w sobie, która stara się nie okazywać emocji. Taki jest bohater powieści Nicholasa Sparksa, na podstawie której nakręcono film. Opowiada historię niezwykłych poszukiwań własnego miejsca na ziemi. Logan Thibault, żołnierz piechoty morskiej, po powrocie z wojnu w Iraku ma spore trudności z powrotem do normalnego życia. Wie, że cudem uniknął śmierci, podczas gdy zginęli jego towarzysze. Uważa, że jego talizmanem była znaleziona na polu walki fotografia młodej dziewczyny. Postanawia ją odszukać, co dość szybko mu się udaje. Jednak nie ma odwagi powiedzieć jej o zdjęciu i śmierci brata. Podejmuje pracę w prowadzonym przez nią schronisku dla zwierząt i stopniowo staje się częścią jej życia.
Ten opis dość dużo mówi o filmie. Jest schematyczny i przewidywalny do bólu, chociaż opowiada „życiową” historię. Nie czytałem książki, ale dla potrzeb filmu można było coś zmienić, aby nadać tempo tej opowieści. Przeszkadzają dość prosto nakreślone, czarno-białe postacie głównych bohaterów (krystalicznie czysty, szlachetny i bezinteresowny Logan, ciepła i opiekuńcza Beth – wspaniała matka, stawiająca zawsze na pierwszym miejscu dobro dziecka, nawet kosztem własnego szczęścia, i zły plicjant – jej były mąż, zawistny i konfliktowy) oraz idiotyczna, naiwna końcówka rozgrywana w nurcie rwącego strumyczka. Do tego sytuacja, gdy Beth, głęboko przecież zakochana w Loganie (będącym dla niej jedyną nadzieją na zmianę nijakiego życia w cieniu despotycznego eks-małżonka), odrzuca tę miłość obwiniając go o śmierć brata i nie mogąc wybaczyć, że nie powiedział o zdjęciu. Gdzie tu jakikolwiek sens? Scenarzysta mógł się lepiej postarać.
Mimo tych uwag film zasługuje na uwagę. Przyjemnie się go ogląda. Piękne krajobrazy, niezła muzyka, dobry klimat, wszystko to sprawia, że czas mija dość szybko, niezależnie od bardzo powolnego tempa akcji i spartaczonej końcówki, która znacząco obniża ocenę filmu. Mogło i powinno być lepiej.
Ten opis dość dużo mówi o filmie. Jest schematyczny i przewidywalny do bólu, chociaż opowiada „życiową” historię. Nie czytałem książki, ale dla potrzeb filmu można było coś zmienić, aby nadać tempo tej opowieści. Przeszkadzają dość prosto nakreślone, czarno-białe postacie głównych bohaterów (krystalicznie czysty, szlachetny i bezinteresowny Logan, ciepła i opiekuńcza Beth – wspaniała matka, stawiająca zawsze na pierwszym miejscu dobro dziecka, nawet kosztem własnego szczęścia, i zły plicjant – jej były mąż, zawistny i konfliktowy) oraz idiotyczna, naiwna końcówka rozgrywana w nurcie rwącego strumyczka. Do tego sytuacja, gdy Beth, głęboko przecież zakochana w Loganie (będącym dla niej jedyną nadzieją na zmianę nijakiego życia w cieniu despotycznego eks-małżonka), odrzuca tę miłość obwiniając go o śmierć brata i nie mogąc wybaczyć, że nie powiedział o zdjęciu. Gdzie tu jakikolwiek sens? Scenarzysta mógł się lepiej postarać.
Mimo tych uwag film zasługuje na uwagę. Przyjemnie się go ogląda. Piękne krajobrazy, niezła muzyka, dobry klimat, wszystko to sprawia, że czas mija dość szybko, niezależnie od bardzo powolnego tempa akcji i spartaczonej końcówki, która znacząco obniża ocenę filmu. Mogło i powinno być lepiej.