SPECIAL FORCES
Terytorium wroga
2011, Francja
dramat wojenny, reż. Stephabe Rybojad





Nie przypominam sobie dobrego francuskiego filmu wojennego. Może coś pominąłem bo nie jestem fanem kina znad Loary, ale Terytorium wroga to chyba pierwsza tego typu produkcja robiona z tak wielkim rozmachem. Już choćby dlatego warto ją obejrzeć. Zdjęcia kręcono na trzech kontynentach i trzeba przyznać, że są mocną stroną widowiska. Film opowiada historię uwolnienia porwanej przez talibów francuskiej dziennikarki (Diane Kruger) przez grupę komandosów. Opowiada w sposób ciekawy, aczkolwiek zbyt… francuski. Obowiązkowo mamy więc zupełnie niepotrzebny wątek miłosny, który jest pokazany nagle, bez stopniowego budowania relacji między dziennikarką a jednym z żołnierzy. Może i miłość wybucha nagle, ale pokochanie kogoś podczas kilkudniowej ucieczki przez nieznany kraj jest mało realistyczne. Podobnie jak dziwne zachowania komandosów, które bardziej pasują do komedii niż poważnego filmu, za jaki Terytorium wroga ma uchodzić. Sceny, w której kilku komandosów idąc obok siebie w wyprostowanej pozycji bez żadnej osłony atakuje setkę talibów, nie powstydziłby się sam Sylvester Stallone w Niezniszczalnych. Oczywiście odważni panowie bez problemów radzą sobie z talibami, którzy przedstawieni są jako banda niedołęgów i głupców, gotowa na śmierć w pogoni za nic nie znaczącą dziennikarką. Złych talibów i dobrych Francuzów uzupełnia lokalna ludność, która jest pomocna i życzliwa (mimo że pomaganie obcym może ich kosztować życie). Postacie są więc zbyt czarno-białe, z realizmem jest na bakier (kozackie wyczyny i brak logiki w działaniach komandosów, przerwanie ucieczki czyli porzucenie misji w celu ratowania tubylców, brak planu B i możliwości ewakuacji przy tak szeroko zakrojonej akcji, przejście przez ośnieżone góry bez odpowiedniego ekwipunku, itd.), akcja też nie jest zbyt dynamiczna. Czy jest to więc totalna porażka? Nie, zdecydowanie nie. Helikopter w ogniu to na pewno nie jest, ale film można obejrzeć. Gdyby wyeliminować te absurdy byłby nawet całkiem niezły. A tak jest jedynie przeciętny. Może we Francji to wydarzenie, ale Amerykanie nakręcili setki lepszych obrazów.