IDES OF MARCH Idy marcowe

Ides March Idy marcowe recenzja Gosling ClooneyIDES OF MARCH
Idy marcowe

2011, USA
dramat, polityczny, reż. George Clooney
altaltaltaltalt

Bardzo nie lubię recenzować filmów politycznych. Nawet jeśli są świetne i wciągające, jak choćby Barwy kampanii z Johnem Travoltą. Po prostu to nie moja bajka. Ale skoro sam George Clooney napisał scebariusz, wyreżyserował film i jeszcze w nim zagrał – to trzeba się temu dokładnie przyjrzeć. Zrobiłem to i powiem tak: o tym filmie można pisać bardzo długo – jest tak dobry i porusza tak ważne tematy. Ale chciałbym napisać krótko więc pominę dokładne opisywanie fabuły. Generalnie chodzi o temat uczciwości w polityce. Stephen Myers (Ryan Gosslin), doradca i rzecznik prasowy kandydata na prezydenta Mike’a Morrisa (George Clooney), zapatrzony w swojego szefa młody idealista, stopniowo odkrywa, że jego mentor nie jest aż tak nieskazitelny i szczery, jak mu się wydawało. Wtedy staje przed dylematem moralnym – pozostać uczciwym i wiernym wyznawanym wartościom czy robić karierę? Jedno wyklucza drugie.
   Świat polityki przedstawiony przez Clooneya jest bezwzględny i zepsuty do szpiku kości – czyli film jest bardzo realistyczny. Polityka jest brudna w każdym kraju. Władza jest afrodyzjakiem i psuje niezależnie od narodowości. Tutaj walka o władzę sprowadza się do umiejętności zawierania kompromisów, lojalność jest słowem bardzo względnym, wszyscy są skorumpowani, politycy oddają swe głosy za obietnice stanowisk, każdy ma haka na kogoś innego i od tego zależy jego pozycja – nie od wiedzy i umiejętności. Nie bez przyczyny film nosi tytuł Idy marcowe – to właśnie podczas tego święta w 44 roku p.n.e. Brutus zdradził Cezara wbijając mu sztylet w pierś.
   Film Clooneya trzyma w napięciu, posiada zwroty akcji i ciekawe zakończenie. Jest bezkompromisowy i bez ogródek ujawnia kulisy bezwzględnej politycznej gry. Bohaterowie są niezwykle wyraziści: zarówno rozterki Stephena, jaki i cynizm Mike’a są dla widza wiarygodne i wręcz oczywiste. Gra aktorska głównych bohaterów też jest na najwyższym poziomie. Jednym słowem – naprawdę znakomity film. Ale, jak wspomniałem – nie z mojej bajki.
   Jedyną słabością wydaje się trochę idiotyczna puenta – okazuje się, że największym grzechem polityka jest seks z podwładną (chociaż po aferze Clintona to nie takie dziwne…). Można kraść, oszukiwać, defraudować, doprowadzać kraj do bankructwa, ale pod żadnym pozorem nie wolno romansować na boku.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: