Z dużym niepokojem i zniecierpliwieniem śledzę kolejne newsy na temat transferu Luki Modricia do Realu Madryt. Sytuacja obecnie stoi w miejscu i tak naprawdę nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle znajdzie rozwiązanie. Tak mnie to wszystko irytuje, że aż postanowiłem napisać kilka słów o dziwnej polityce transferowej Realu.
Kocham Real Madryt, ale zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy tam odpowiadają za transfery. Powinni wszyscy wylecieć na zbity pysk. Przypomnę choćby telenowelę z Neymarem, która trwała przez całe wakacje zeszłego roku. Już czytałem, że wszystko jest dopięte, że Real sie porozumiał, że ma prawo pierwokupu, że dopina ostatnie szczegóły. I co? I Neymar został w Brazylii, a potem po cichu dogadał się z Barceloną. Szkoda, bo taki dynamiczny i przebojowy piłkarz bardzo by się Królewskim przydał. Nawet jeśli Real rozegrał genialny sezon i w zasadzie nie musi niczego zmieniać. Skoro Neymar nie chce i woli do Barcelony, to kij mu w oko – o ile to prawda. Niemniej tempo i przebojowość młodego Brazylijczyka imponują i jeśli trafi do Barcelony, to jeszcze nieźle namiesza w lidze hiszpańskiej. A Real będzie mógł jedynie zgrzytać zębami, że znów wielki rywal go ubiegł. Podobnie jak z Davidem Villą cztery lata temu.
Brazylijczycy w Barcelonie zawsze się sprawdzali i byli megagwiazdami. Zwłaszcza panowie R – przypomnę Romario, Ronaldo, Rivaldo, Ronaldinho. Wszyscy genialni. Barça w ogóle ma dobrą rękę do transferów. Zamiast telenoweli otrzymujemy informację, kogo pozyskali. Dyskretnie i po cichu. Kupują mniej, ale zawodnicy od razu grają i strzelają. Rok temu tylko dwa transfery – ale jakie! I Sánchez, i Fabregas byli wielkimi gwiazdami ligi. Real kupił 5 zawodników, którzy… ozdobili ławkę rezerwowych. Grali rzadko i mało skutecznie. Tylko Callejón wypadł dobrze. Barça kupuje zawodników ofensywnych, Real wręcz przeciwnie. Ale nie będę aż tak narzekał, bo wyniki Realu z ostatniego sezonu zamykają mi usta.
Nie zmienia to faktu, że sztab odpowiadający za transfery w klubie nie przystaje do wielkości Realu Madryt. Kaká był kupiony za późno, kiedy jest cieniem wielkiego zawodnika; Beznema grał jak noga i ogrywał się półtora roku; Higuaín jeszcze dłużej; z kolei Şahin – zawodnik numer jeden sezonu 2010/2011 w Bundeslidze, w ogóle nie występuje. I tak dalej. Coś tutaj nie gra. A napastników jest jak na lekarstwo. Gdyby CR7 zatracił formę, a Benzema lub Higuaín odniósł kontuzję – byłby dramat. Potrzebny jest co najmniej jeden rasowy napastnik (taki Hulk, Pato, czy chociażby Sergio Agüero, którego transfer lekkomyślnie zawalono rok temu. Zawodnik nawet kupił dom w Madrycie, a klub odpuścił. Teraz gra za niebotyczne pieniądze szejków w Manchesterze City i jest po sprawie). Potrzebny jest też dobry rozgrywający, bo sam Xabi Alonso to za mało. Jeśli nie potrafiono wykorzystać Şahina, to Luka Modrić wydaje się dobrą opcją. Oczywiście cena jest zaporowa, ale skoro trenerem Tottenhamu został Villas-Boas cierpiący na kompleks Mourinho, na pewno nie będzie niczego Realowi ułatwiał. Klub i tak często przepłaca, bo też ceny dla Realu są zawsze wyższe. A do tego dochodzą jeszcze brudne gierki innych klubów, których właściciele mają nieograniczone fundusze i sztucznie zawyżają ceny. Ale to już inny problem, z którym musi się uporać UEFA. Na razie Real musi się lepiej postarać, skoro Modrić to ma być jedyny mocny zakup tego lata….
Mam nadzieję, że w końcu ktoś tam w Realu przejrzy na oczy i klub zacznie prężnie działać na rynku transferowym.Oby!
Kocham Real Madryt, ale zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy tam odpowiadają za transfery. Powinni wszyscy wylecieć na zbity pysk. Przypomnę choćby telenowelę z Neymarem, która trwała przez całe wakacje zeszłego roku. Już czytałem, że wszystko jest dopięte, że Real sie porozumiał, że ma prawo pierwokupu, że dopina ostatnie szczegóły. I co? I Neymar został w Brazylii, a potem po cichu dogadał się z Barceloną. Szkoda, bo taki dynamiczny i przebojowy piłkarz bardzo by się Królewskim przydał. Nawet jeśli Real rozegrał genialny sezon i w zasadzie nie musi niczego zmieniać. Skoro Neymar nie chce i woli do Barcelony, to kij mu w oko – o ile to prawda. Niemniej tempo i przebojowość młodego Brazylijczyka imponują i jeśli trafi do Barcelony, to jeszcze nieźle namiesza w lidze hiszpańskiej. A Real będzie mógł jedynie zgrzytać zębami, że znów wielki rywal go ubiegł. Podobnie jak z Davidem Villą cztery lata temu.
Brazylijczycy w Barcelonie zawsze się sprawdzali i byli megagwiazdami. Zwłaszcza panowie R – przypomnę Romario, Ronaldo, Rivaldo, Ronaldinho. Wszyscy genialni. Barça w ogóle ma dobrą rękę do transferów. Zamiast telenoweli otrzymujemy informację, kogo pozyskali. Dyskretnie i po cichu. Kupują mniej, ale zawodnicy od razu grają i strzelają. Rok temu tylko dwa transfery – ale jakie! I Sánchez, i Fabregas byli wielkimi gwiazdami ligi. Real kupił 5 zawodników, którzy… ozdobili ławkę rezerwowych. Grali rzadko i mało skutecznie. Tylko Callejón wypadł dobrze. Barça kupuje zawodników ofensywnych, Real wręcz przeciwnie. Ale nie będę aż tak narzekał, bo wyniki Realu z ostatniego sezonu zamykają mi usta.
Nie zmienia to faktu, że sztab odpowiadający za transfery w klubie nie przystaje do wielkości Realu Madryt. Kaká był kupiony za późno, kiedy jest cieniem wielkiego zawodnika; Beznema grał jak noga i ogrywał się półtora roku; Higuaín jeszcze dłużej; z kolei Şahin – zawodnik numer jeden sezonu 2010/2011 w Bundeslidze, w ogóle nie występuje. I tak dalej. Coś tutaj nie gra. A napastników jest jak na lekarstwo. Gdyby CR7 zatracił formę, a Benzema lub Higuaín odniósł kontuzję – byłby dramat. Potrzebny jest co najmniej jeden rasowy napastnik (taki Hulk, Pato, czy chociażby Sergio Agüero, którego transfer lekkomyślnie zawalono rok temu. Zawodnik nawet kupił dom w Madrycie, a klub odpuścił. Teraz gra za niebotyczne pieniądze szejków w Manchesterze City i jest po sprawie). Potrzebny jest też dobry rozgrywający, bo sam Xabi Alonso to za mało. Jeśli nie potrafiono wykorzystać Şahina, to Luka Modrić wydaje się dobrą opcją. Oczywiście cena jest zaporowa, ale skoro trenerem Tottenhamu został Villas-Boas cierpiący na kompleks Mourinho, na pewno nie będzie niczego Realowi ułatwiał. Klub i tak często przepłaca, bo też ceny dla Realu są zawsze wyższe. A do tego dochodzą jeszcze brudne gierki innych klubów, których właściciele mają nieograniczone fundusze i sztucznie zawyżają ceny. Ale to już inny problem, z którym musi się uporać UEFA. Na razie Real musi się lepiej postarać, skoro Modrić to ma być jedyny mocny zakup tego lata….
Mam nadzieję, że w końcu ktoś tam w Realu przejrzy na oczy i klub zacznie prężnie działać na rynku transferowym.Oby!