EVEN THE RAIN
Nawet deszcz
2010, Hiszpania
dramat, reż. Icíar Bollaín
Jeden z lepszych filmów, jakie w tym roku widziałem, i z pewnością jeden z ciekawszych filmów hiszpańskich ostatnich lat. Jednak wymyka się jednoznacznej ocenie, jak zresztą większość obrazów ambitnych, które chcą pokazać coś więcej niż tylko strzelaniny i pościgi. Już sam pomysł filmu o tworzeniu filmu jest dość wciągający. Dwaj główni bohaterowie ? reżyser Sebastian i producent Costa ? kręcą w Boliwii film o przybyciu Kolumba do Ameryki. Dlaczego w Boliwii? Bo statyści za dzień pracy biorą tylko 2 dolary. Ma być tanio i realistycznie. Film ukazuje zupełnie inne oblicze wielkiego odkrywcy. Akcentuje to, czego nie uczono w szkole. Żądny złota Kolumb jest tu okrutny i bardzo brutalnie traktuje Indian. Wszystko idzie dobrze aż do momentu wybuchu zamieszek, w które zaangażowany jest jeden z bohaterów filmu. Powodem jest prywatyzacja wodociągów. Mieszkańcy muszą walczyć o wodę, konflikt przybiera na sile, na ulice wychodzi wojsko. I nagle okazuje się, że minęło ponad 500 lat, a wyzysk trwa nadal. Boliwijscy Indianie wciąż są wykorzystywani, tylko rolę Kolumba przejęli zachodni politycy i międzynarodowe koncerny. ?Sprzedali nasze rzeki wbrew naszej woli, sprzedali nasze studnie, nasze jeziora, a nawet deszcz, który pada na nasze głowy.? Życie na oczach Sebastiana pisze nową historię. Reżyser musi wybierać: czy kończyć film za wszelką cenę? Czy może pomóc tubylcom w ich słusznej sprawie?
Tutaj moglibyśmy rozpocząć długą dyskusję na temat problemów przedstawionych w filmie. Czy można w ogóle porównywać konkwistę Kolumba ze współczesnymi problemami Indian w dzisiejszych miastach? Czy na pewno woda, gaz i prąd powinny być za darmo, tylko dlatego, że kogoś nie stać? Dlaczego Indianie nie zostają na wsi, gdzie żyli przez setki lat i byli w stanie się wyżywić? W mieście tego nie potrafią bo nie ma dla nich pracy. Te pytania można mnożyć, ale każdy ma na ten temat swoje zdanie. Film nie daje odpowiedzi, raczej mnoży pytania, ukazując problemy tylko z jednej strony, i to jest jego jedyną wadą. Ale to i tak znakomite kino, bardzo poruszające, przywracające wiarę w prawdziwą sztukę filmową.
Tutaj moglibyśmy rozpocząć długą dyskusję na temat problemów przedstawionych w filmie. Czy można w ogóle porównywać konkwistę Kolumba ze współczesnymi problemami Indian w dzisiejszych miastach? Czy na pewno woda, gaz i prąd powinny być za darmo, tylko dlatego, że kogoś nie stać? Dlaczego Indianie nie zostają na wsi, gdzie żyli przez setki lat i byli w stanie się wyżywić? W mieście tego nie potrafią bo nie ma dla nich pracy. Te pytania można mnożyć, ale każdy ma na ten temat swoje zdanie. Film nie daje odpowiedzi, raczej mnoży pytania, ukazując problemy tylko z jednej strony, i to jest jego jedyną wadą. Ale to i tak znakomite kino, bardzo poruszające, przywracające wiarę w prawdziwą sztukę filmową.